Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

GRAD

Dodano: 12/09/2011 - Numer 8 (66)/2011
Gdzieś na dnie świadomości wiedział Jarosław Snitko zapewne, że nic z jego artystycznych aspiracji już nie wyniknie. Za późno przecież i nigdy właściwie nie miał możliwości zająć się swoją ukochaną sztuką przez duże „S” wyłącznie i do końca. Wcześnie zdany na samodzielność, dorabiający korepetycjami student polonistyki, a później najbardziej niszcząco przeorała mu biografię wojna, konspiracja, obozowe perypetie, tamte właśnie doświadczenia wyrobiły w nim trwałą niewiarę w skuteczność ludzkich pragnień i upodobanie do kieliszka, które głuszyło strach i pustkę. Więc po wojnie jego pogląd na życie cechował łagodny sceptycyzm i absolutny brak chęci do angażowa¬nia się w cokolwiek. Z tego powodu awanse w pracy kulturalno-oświatowej (a w tym był naprawdę rozmiłowany), omijały go starannie. Bo gdy panował schematyzm, buntowała się artystyczna przecież natura Snitki przeciw zalecanym do recytacji na zajęciach zespołów artystycznych wierszom pozbawionym zupełnie poetyckiej urody, werbalnym i ordynarnie agitatorskim. Toteż nieraz z tych utworów szydził w sposób delikat¬ny i przewrotny, budząc w swoich podopiecznych podobne wrażenia. Wydając natomiast książki czytelnikom powiatowej biblioteki, omijał starannie najnowsze pozycje, zalecając przede wszy¬stkim XIX-wieczną literaturę ze szczególnym na¬ciskiem na umiłowanych przez siebie Francuzów. Po latach, kiedy zrewidowano oficjalny pogląd na sztukę, Snitko wykazał brak zaufania i z poczuciem dystansu oraz ironii przysłuchiwał się
     
16%
pozostało do przeczytania: 84%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze