Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

KONTRKULTURA, CZYLI ŚMIERĆ KULTURY

Dodano: 03/11/2011 - Numer 10 (68)/2011
Jedną z cech rewolucji kontrkulturowej jest jej gwałtowność. I nie wynika ona wcale z młodzieńczej zadziorności, z jaką ongiś wyznawcy futuryzmu rzucali wyzwanie światu, ani z zapału, z jakim utopiści różnej maści próbowali realizować swoje wizje uszczęśliwiania ludzkości. Cechą współczesnej rewolty antykulturowej – której mocnym uderzeniem jest dziś w Polsce pospolite ruszenie pod wodzą szambiarza z Lublina jednoczące wielobarwną, żeby nie rzec: tęczową zbieraninę antyklerykałów, dewiantów seksualnych, tajnych agentów i cynicznych ambicjonatów – nie jest bowiem budowanie czegokolwiek. Jest niszczenie. Paradoksalnie na swoich sztandarach wywiesiła ostateczne wyzwolenie człowieka. Dodajmy – z człowieczeństwa. Wrogami głównymi są Kościół, ludzie wierzący, a w ogóle wszelkie „twarde wartości”, albowiem ostatecznym celem jest świat relatywizmu, w którym, jak definiuje go papież Benedykt XVI, „nic nie jest ostateczne i jedyną miarą rzeczy jest własne ja i jego zachcianki”. Dlatego zasadniczy atak skierowany jest na Kościół katolicki postrzegany jako główna siła stojąca na drodze, a nie podzielone, słabe i coraz bardziej zanikające kościoły protestanckie. Interesujący opis zagrażającego nam zjawiska znajdziemy w pracy Roberto de Mattei „Dyktatura relatywizmu”. Żeby było jasne, świat, w którym zapanuje powszechna i obowiązkowa tolerancja, będzie tak samo nieludzki, jak znane nam z doświadczeń XX w. totalitaryzmy, a może, biorąc pod uwagę większe możliwości kontroli człowieka (o
     
32%
pozostało do przeczytania: 68%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze