Okradzieni z odpowiedzialności

Amerykańska solidarność We wrześniowym numerze „NCz” Marcin Masny przedstawia fraternale, amerykańskie związki braterskie, rodzaj prywatnych stowarzyszeń ubezpieczeniowych. Mogą one występować w różnych postaciach, ale najbardziej zdumiewający jest „reciprocal”. Jest to grupa osób zapewniających sobie ubezpieczenie porozumieniami wzajemnymi. Każdy członek takiego bractwa ma własny rachunek, na który są wpłacane jego składki. Są one kapitalizowane, czyli zarabiają. W razie choroby, wypadku czy śmierci ze wszystkich rachunków ściągane są równe kwoty odszkodowawcze. Ludzie zapisują się do takiego bractwa, czy też do innych fraternali, ze względu na wyjątkowo dobre warunki ubezpieczenia i silne więzi międzyludzkie panujące w tych organizacjach. Członkowie zarządu różnych szczebli obowiązkowo spotykają się raz w miesiącu, a ustrój takiego stowarzyszenia jest określany jako „wewnętrzna demokracja bratnia” i szczegółowo opisany, żeby wykluczyć możliwość nadużyć. Amerykańskie prawa stanowe zwalniają z wszelkich podatków tylko te fraternale, które rzeczywiście dbają o kultywowanie silnych więzi między członkami stowarzyszenia. Jak na tym tle jawią się wszelkie polskie towarzystwa ubezpieczeniowe, sami widzimy. Na pewno nie są one bractwami (towarzystwami), tak jak wszelkie spółdzielnie są spółdzielniami tylko z nazwy. Spółdzielnie mieszkaniowe to tego najlepszy przykład. Członkowie tych stowarzyszeń są właściwie najemcami, płacą za wynajem mieszkania i nic ich więcej