Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Przypadek Osi Oporu, czyli Iran wcale nie jest władcą marionetek

Dodano: 04/04/2024 - Numer 212 (04/2024)
FOT. SALAMPIX/PAP/ABACA
FOT. SALAMPIX/PAP/ABACA

Cztery dekady cierpliwej polityki sprawiły, że obłożony sankcjami i częściowo izolowany Iran zdołał zbudować na Bliskim Wschodzie liczący się blok polityczno-militarny. To tzw. Oś Oporu, luźna sieć wspieranych przez Teheran organizacji zbrojnych, politycznych i terrorystycznych, w części quasi-państwowych, która odgrywa ważną rolę w strategii Iranu przeciwstawiania się Zachodowi, arabskim wrogom i przede wszystkim Izraelowi.

Polityka zagraniczna Iranu przez prawie pięć dekad od rewolucji w 1979 roku ma kilka kluczowych celów. Iran chce usunąć Stany Zjednoczone z Bliskiego Wschodu i zastąpić je w roli gwaranta regionalnego bezpieczeństwa. Stąd ataki szyickich milicji i formacji w Iraku i Syrii na amerykańskie bazy w tych krajach. Iran chce wziąć górę nad tradycyjnym rywalem o dominację na Bliskim Wschodzie, sunnicką Arabią Saudyjską. Proxy war w Jemenie czy intrygi w Bahrajnie. Wreszcie, Iran chce zniszczyć Izrael, stąd wsparcie dla sunnickich Palestyńczyków, ale nade wszystko Hezbollahu. Od 1979 roku, kiedy to rewolucja powołała do życia Islamską Republikę Iranu, Teheran dąży do eksportu swojej marki teokracji, jednocześnie łącząc z ideologią cele geopolityczne. Dlatego próbuje przedstawić swoją walkę z Zachodem i nienawiść do Izraela jako panislamską, unikając podkreślania różnic między dwoma głównymi nurtami w religii muzułmańskiej. Największym chyba wyzwaniem dla takiej strategii była sytuacja w sąsiednim Iraku, gdzie po upadku Saddama Husajna doszło do krwawych konfliktów między szyicką większością dyskryminowaną za czasów reżimu a sunnicką mniejszością rządzącą w Bagdadzie. Szyitów zdecydowanie wspierał Iran, destabilizując Irak okupowany przez Amerykanów. W ostatnich latach napięcia sekciarskie w Iraku jednak spadły w następstwie wojny z ISIS.

Cztery dekady cierpliwej polityki sprawiły, że obłożony sankcjami i częściowo izolowany Iran zdołał zbudować na Bliskim Wschodzie liczący się blok polityczno-militarny. To tzw. Oś Oporu, luźna sieć wspieranych przez Teheran organizacji zbrojnych, politycznych i terrorystycznych, w części quasi-państwowych, która odgrywa ważną rolę w strategii Iranu przeciwstawiania się Zachodowi, arabskim wrogom i przede wszystkim Izraelowi. Tworzą oni tzw. szyicki półksiężyc, który widać dobrze na mapie Bliskiego Wschodu. Zaczyna się oczywiście w Iranie, przechodzi przez Irak (szyickie milicje, proirański rząd), Syrię (alawicki reżim Asada i liczne szyickie formacje, choćby złożone z Pakistańczyków i Afgańczyków) i sięga Libanu, którego udzielnym władcą jest szyicki Hezbollah. Do tego dodać należy pozostałych sojuszników Teheranu. To sunnickie palestyńskie organizacje w rodzaju Hamasu czy Islamskiego Dżihadu, jak też rebelianci Huti w Jemenie wyznający zajdyzm, bliższy szyitom niż sunnitom.

Długofalowa strategia Iranu

Iran utrzymuje obecnie, że około tuzina oddzielnych grup wchodzących w skład osi działa niezależnie. Poziom wpływu Teheranu na każdego z członków jest różny. Jednak cele każdej z grup są zasadniczo zbieżne z celami strategicznymi Iranu, co zdaniem ekspertów sprawia, że bezpośrednia kontrola nie jest konieczna. Iran i Oś Oporu zasadniczo przedstawiają się jako przeciwwaga dla dominującego przez wiele dekad na Bliskim Wschodzie głównie sunnickiego, wspieranego przez Zachód porządku politycznego. Cała ta sieć, aktywna w Strefie Gazy, Libanie, Iraku, Syrii i Jemenie, pozwala Iranowi siać chaos na terytorium wroga, jednocześnie oficjalnie zaprzeczając swemu udziałowi. To strategia, która sięga czasów poprzedzających rewolucję islamską w 1979 roku, ale została udoskonalona przez Siły Quds, elitarne zagraniczne ramię irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC).

Siły Quds są w dużej mierze odpowiedzialne za zapewnianie szkoleń, dostarczanie broni i pieniędzy, wreszcie służenie doradcami wojskowymi członkom Osi Oporu. Legendarnym dowódcą Sił Quds był gen. Qasem Soleimani, który zginął w ataku amerykańskiego drona w Bagdadzie w styczniu 2020 roku. Jego miejsce zajął wieloletni zastępca Ismail Qaani, który zdobył duże doświadczenie w organizowaniu i wspieraniu grup powstańczych w Afganistanie. Islamska Republika Iranu wydaje setki milionów dolarów rocznie na wspieranie swych proxies. Obłożony surowymi sankcjami reżim nie jest skąpy. Aby finansować swoich protegowanych, Iran zbudował cały system względnie legalnych, półlegalnych i całkiem nielegalnych struktur, które niezależnie od tego, co dzieje się z budżetem państwa, będą zarabiać pieniądze i przekazywać je sojusznikom reżimu. Niektóre z tych struktur istnieją od dziesięcioleci, a niektóre pojawiły się dopiero niedawno. Rząd USA zidentyfikował nawet oficerów Quds Force, którzy dostarczają pieniądze i broń Hezbollahowi, Hamasowi i podobnym grupom. Pieniądze są przywożone w gotówce i złocie, przelewane na rachunki w bankach na Bliskim Wschodzie i wysyłane do portfeli kryptowalutowych. IRGC wykorzystuje każdą dostępną obecnie metodę finansowania swoich klientów. Otrzymuje pieniądze na ten cel zarówno z budżetu obronnego, jak i z innych źródeł.

Od czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku Iran odgrywał kluczową rolę w tworzeniu niektórych grup należących do Osi Oporu. Inni członkowie zostali dokooptowani przez Teheran na przestrzeni lat. Od samego początku Soleimani dążył do stworzenia elastycznej sieci, w której każda część składowa osi była samowystarczalna. Chociaż szkolenie i amunicja mogły pochodzić z Iranu, od każdej jednostki oczekiwano opanowania i wdrożenia taktyki, technologii i uzbrojenia. Tak naprawdę o zdominowanej przez Iran koalicji regionalnych grup można mówić dopiero od dwóch dekad, od inwazji USA na Irak. Głównym celem było wtedy storpedowanie amerykańskich planów okupacji Iraku. W tym celu Teheran i Hezbollah z powodzeniem stworzyły lokalne milicje, które walczyły z wojskami amerykańskimi.

Następnie, po tym jak ISIS przejęło kontrolę nad dużymi częściami Iraku i Syrii w 2014 roku, podobne milicje zostały utworzone w celu zwalczania tych sekciarskich sił, które zagrażały zarówno reżimowi Asada w Syrii, jak i szyickiej kontroli nad Irakiem. To właśnie wojna domowa w Syrii stała się punktem zwrotnym dla Osi Oporu, ponieważ Iran, Hezbollah i szyickie milicje w Iraku i Syrii walczyły przeciwko wspólnemu wrogowi. W tym czasie Iran wzmocnił swoje więzi z jemeńskimi rebeliantami Huti, włączając ich do rozwijającej się Osi Oporu. W ciągu ostatniej dekady Iran i Hezbollah rozmieściły zaawansowane systemy rakietowe i drony w Strefie Gazy, Iraku, Syrii i Jemenie. Przeszkoliły również Hamas i Huti w zakresie budowy własnego uzbrojenia. Następca Soleimaniego, Esmail Qaani, oparł się na dziedzictwie poprzednika i jeszcze bardziej zdecentralizował oś, w coraz większym stopniu przekazując podejmowanie decyzji taktycznych i operacyjnych lokalnym jednostkom i ich dowódcom.

Dwa filary Osi Oporu

Niewątpliwie najbardziej znaczącym – obok Iranu oczywiście – ogniwem Osi Oporu jest Partia Boga. Hezbollah powstał w 1982 roku przy walnym udziale Iranu, gdy do pogrążonego w wojnie domowej od kilku lat Libanu wkroczyła armia izraelska. Od momentu powstania, Hezbollah otrzymywał znaczącą pomoc finansową i polityczną od Iranu. To sprawiło, że grupa stała się główną siłą polityczną i militarną w Libanie. Departament Stanu USA w 2010 roku opisał Hezbollah jako „najbardziej technicznie zdolną grupę terrorystyczną na świecie”. Ten model IRGC próbował później powielać w innych krajach regionu.

W swoim manifeście z 1985 roku Hezbollah obiecał wypędzić zachodnie mocarstwa z Libanu, wezwał do zniszczenia państwa Izrael i zobowiązał się do wierności najwyższemu przywódcy Iranu. Zwycięstwo grupy w wymuszeniu wycofania się Izraela z południowego Libanu w 2000 roku pomogło Hezbollahowi przyciągnąć palestyńskie frakcje, grupy lewicowe i libańskie odgałęzienia Bractwa Muzułmańskiego jako sojuszników. Później była wojna z Izraelem w 2006 roku, w której Hezbollah nie dał się pokonać. Kierowany przez Hassana Nasrallaha, nawiązał bliskie stosunki z innymi irańskimi sojusznikami i wspieranymi przez Teheran grupami bojowników, pomagając w szkoleniu i uzbrajaniu ich bojowników. „Nigdy nie ukrywaliśmy, że cały budżet Hezbollahu, wszystkie nasze dochody i wydatki, wszystkie rzeczy, które jemy i pijemy, cała broń i wszystkie pociski pochodzą z Islamskiej Republiki Iranu” – powiedział w 2016 roku szejk Nasrallah. Dokładna kwota, jaką Hezbollah otrzymuje od Teheranu, nie jest łatwa do oszacowania. Wszystkie te pieniądze pozostają w cieniu, a analitycy muszą polegać na danych pośrednich, przeciekach, a nawet spekulacjach. Najczęściej mówi się o 700 mln dolarów rocznie. Hezbollah ma dziś 40–45 tys. bojowników.

Drugim filarem Osi Oporu i szyickiego półksiężyca jest Irak, a dokładniej szereg szyickich milicji w tym kraju. Ich pojawienie się w następstwie inwazji w 2003 roku było odpowiedzią na pustkę bezpieczeństwa, zgodną z interesami Iranu. Prawdziwym architektem sieci zbrojnych grup lojalnej wobec Teheranu był generał Soleimani, szef Sił Quds IRGC. Gdy zginął w styczniu 2020 roku w ataku amerykańskiego drona, wraz z nim z życiem pożegnał się Abu Mahdi al-Muhandis, zastępca szefa Sił Mobilizacji Ludowej (PMF), koalicji szyickich grup zbrojnych wspieranych przez Iran. Muhandis był również przywódcą Kata’ib Hizballah, organizacji założonej w 2007 roku, jednego z najpotężniejszych członków PMF (30 tys. bojowników). Inne znaczące grupy w tej koalicji to Organizacja Badr (30 tys. bojowników), Asa’ib Ahl al-Haq (15 tys. bojowników), Harakat al-Nujaba i Kata’ib Seyyed al-Shuhada.

PMF została założona w 2014 roku, kiedy iracki przywódca religijny szyitów, Wielki Ajatollah Ali al-Sistani, wydał fatwę wzywającą Irakijczyków do obrony swojego kraju po tym, jak armia iracka upadła, a Państwo Islamskie zajęło północną prowincję Mosul. W 2018 roku PMF zostały włączone do irackich sił zbrojnych jako siły pomocnicze. W tym samym roku polityczne skrzydło PMF wzięło udział w wyborach w Iraku, zajmując w nich drugie miejsce. Po śmierci Soleimaniego i al-Muhandisa, irackie milicje szyitów zapewniły sobie większą autonomię od Teheranu. Część ze wspieranych przez Iran grup tworzących PMF jest również częścią tak zwanego Islamskiego Ruchu Oporu w Iraku, który zyskał na znaczeniu w listopadzie 2023 roku. Grupa ta była odpowiedzialna za przeprowadzenie wielu ataków na wojska amerykańskie w Iraku i Syrii od czasu rozpoczęcia przez Izrael wojny z Hamasem w Strefie Gazy.

Nie tylko szyici

Elementem łączącym Irak z jego szyickimi milicjami z Libanem i Hezbollahem jest Syria. To jedyny, obok Iranu, podmiot państwowy wchodzący w skład Osi Oporu. Trwający od dziesięcioleci sojusz Teheranu z Damaszkiem zaczynał się kilka dekad temu. Iran nawiązał kontakty z prezydentem Hafezem Asadem, który doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu w 1970 roku Asadowie należą do sekty alawitów, która jest odłamem szyizmu. Damaszek wspierał Teheran podczas wyniszczającej wojny irańsko-irackiej w latach 1980–1988. Kiedy rządy Asada zostały zakwestionowane podczas syryjskiej wojny domowej, IRGC wkroczył do walki w 2013 roku, aby zapewnić mu utrzymanie władzy. W Syrii przebywają setki dowódców i oficerów IRGC, których Iran określa mianem doradców wojskowych.

Teheran zbudował również w Syrii dużą sieć milicji, składającą się głównie z obcokrajowców. Brygada Fatemiyun, składająca się z 15 tys. afgańskich bojowników, oraz Brygada Zainabiyun, składająca się z 5 tys. pakistańskich bojowników, to zasadniczo jednostki IRGC, znajdujące się pod bezpośrednią kontrolą Iranu. Są jeszcze inne zbrojne formacje, jak Liwa al-Quds, Hezbollah al-Nujaba, Liwa al-Baqir czy Kata’ib al-Imam Ali. Te milicje odegrały kluczową rolę w zwalczaniu grup rebeliantów przeciwnych Asadowi. W 2021 roku najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, szacował, że IRGC utworzył 82 jednostki bojowe w Syrii, liczące do 70 tys. bojowników. Głównymi celami Iranu w Syrii jest utrzymanie reżimu Asada u władzy, maksymalizacja irańskich wpływów, ochrona mniejszości szyickich oraz zmniejszenie i – jeśli to możliwe – wyeliminowanie obecności USA w Syrii. Celem Iranu jest również stworzenie warunków do ewentualnego okrążenia Izraela poprzez zajęcie strategicznej pozycji wokół wzgórz Golan.

Huti w Jemenie reprezentują mniejszość zajdycką – to odłam szyickiej wersji islamu. Huti od lat 80. XX wieku ścierali się z większością sunnicką i zwalczali wpływy sąsiedniej Arabii Saudyjskiej. To uczyniło z nich naturalnego sojusznika Iranu, gdy w 2014 roku w Jemenie wybuchła wojna domowa. Mając wsparcie – głównie broń i doradcy – Iranu, Huti odparli ataki międzynarodowej sunnickiej koalicji. Dziś kontrolują północno-zachodnią część kraju, w tym stolicę, Sanę. Mają chyba największą autonomię wobec Teheranu w całej Osi Oporu. Odkąd Izrael rozpoczął wojnę w Strefie Gazy, Huti atakują międzynarodową żeglugę handlową na Morzu Czerwonym. Szacuje się, że liczą około 30 tys. bojowników.

Liczebnie podobnie prezentował się jeszcze parę miesięcy temu palestyński Hamas, ale pod względem bitności to nie jest to samo, co Huti. Założony w 1987 roku podczas pierwszej palestyńskiej intifady, Hamas jest pochodną palestyńskiego ramienia Bractwa Muzułmańskiego, islamistycznej organizacji politycznej założonej w Egipcie w latach dwudziestych XX wieku. Przez lata Iran zapewniał ograniczone wsparcie materialne Hamasowi. Zwiększył swoje wsparcie finansowe i militarne dla palestyńskiego ugrupowania po tym, jak w 2007 roku zdobyło ono władzę w Strefie Gazy. Kiedy w październiku 2023 roku bojownicy Hamasu przeprowadzili atak na Izrael, w którym zginęło około 1200 osób, głównie cywilów, Iran zaprzeczył, jakoby był zaangażowany w planowanie ataku. Do Osi Oporu należy też Palestyński Islamski Dżihad (PIJ). Założona w 1981 roku sunnicka grupa bojowników została zainspirowana irańską rewolucją islamską. Obecnie nie ma palestyńskiej organizacji terrorystycznej, która byłaby bliżej Iranu niż Palestyński Islamski Dżihad.

Pierwsza wojna Osi Oporu

Siłę Osi Oporu pokazały wydarzenia na Bliskim Wschodzie po wybuchu wojny Hamasu z Izraelem w październiku 2023 roku. To wszystko, co budował cierpliwie Iran rękami Sił Quds przed kilka dekad, w ostatnich miesiącach przełożyło się na działania wojenne prowadzone przez grupy powiązane z IRGC przeciwko celom izraelskim i amerykańskim w Lewancie. Z kolei Huti próbują zablokować kluczowy globalny szlak morski przez Morze Czerwone. W Iraku grupy bojowników nasiliły ataki na amerykańskie instalacje wojskowe w tym kraju – choć gdy po stronie USA pojawili się zabici, zdecydowany zbrojny odwet Amerykanów zatrzymał na jakiś czas aktywność sojuszników Teheranu. W Libanie z kolei potężny Hezbollah podsyca konflikt graniczny z Izraelem. Pentagon stara się nie atakować bezpośrednio samego Iranu, ale celuje w grupy wspierane przez Iran, które przeprowadzały naloty na amerykańskie aktywa wojskowe w regionie od czasu, gdy Hamas rozpoczął atak na Izrael 7 października.

Chociaż Hamas zaplanował i przeprowadził ten atak, to Iran i Hezbollah były w dużej mierze odpowiedzialne za zwiększenie możliwości palestyńskich terrorystów. Rzeczywiście, jak pokazuje szereg spotkań w Bejrucie, w których uczestniczyli wysocy rangą przywódcy Hamasu, Hezbollahu, Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, IRGC oraz Huti i irackich milicji przed atakiem, członkowie Osi Oporu prawdopodobnie wiedzieli o planach Hamasu i wspierali je. Wynik ataku Hamasu, skala i zaciekłość odpowiedzi Izraela, katastrofa humanitarna, która nastąpiła, oraz zakres uwagi świata były nieoczekiwane. Hamas i jego sojusznicy nie spodziewali się, że atak z 7 października będzie tak udany, zamiast tego prawdopodobnie przewidywali szybki atak na Izrael, który zakończyłby się szybko i przy ograniczonej liczbie ofiar i zakładników. Izrael zaatakowałby wówczas Strefę Gazy, ale nie z takim rozmachem i niszczycielską zaciekłością, jaką rozpętał. Sukces ataku Hamasu i skala reakcji Izraela oszołomiły Oś Oporu, która w rezultacie zmieniła swoje cele i strategię.

Chociaż ani Iran, ani Hezbollah nie chcą szerszej wojny regionalnej, to jednak ich celem są zarówno siły izraelskie, jak i amerykańskie. Huti włączyli się do walki, zakłócając żeglugę na Morzu Czerwonym. Zrobili to, by pokazać wsparcie dla Palestyńczyków, ale także by powstrzymać Stany Zjednoczone i Izrael przed rozszerzeniem wojny na Liban, pokazując gotowość członków Osi Oporu do walki. Wszyscy pozostali członkowie Osi Oporu są zamieszani w wojnę Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu. To jeszcze bardziej wzmacnia więzi wewnątrz osi. Teraz wszyscy zależą od siebie nawzajem i wspólnym celem jest zapobieżenie wyraźnemu zwycięstwu Izraela w Gazie.

Zachód postrzega Teheran jako mózg Osi Oporu. Rzeczywiście, irańscy Strażnicy Rewolucji zapewnili członkom koalicji śmiercionośny potencjał wojskowy i wsparcie koordynacyjne. Teheran nie jest jednak władcą marionetek. Wykorzystuje fakt, że większość celów jego partnerów, sojuszników, pełnomocników ma zbieżne cele z celami Iranu. Na przykład Hezbollah kieruje się chęcią ochrony południowego Libanu przed ambicjami Izraela, które rzekomo obejmują również terytoria Syrii i Jordanii. Szyickie milicje w Iraku koncentrują się na pozbyciu się sił amerykańskich z kraju, a także na dokończeniu konfliktu domowego z sunnitami w kraju. Huti chcą umocnić władzę nad częścią Jemenu i być kimś bardziej znaczącym w Osi Oporu. Jak ujął to szejk Nasrallah, różne grupy jednoczy fakt, że czy to Libańczycy, Palestyńczycy, czy Jemeńczycy, mają do czynienia z tymi samymi problemami i tym samym wrogiem. Oznacza to, że to, co dzieje się na jednym terytorium, ma bezpośrednie znaczenie dla innych. Członkowie osi wierzą, że wszyscy toczą tę samą wojnę przeciwko Izraelowi i pośrednio Stanom Zjednoczonym. Wojna w Strefie Gazy dała Osi Oporu największą jak dotąd okazję do przeprowadzenia ataku na Zachód. Zaznaczyła swoją obecność w regionie działaniami zbrojnymi, a na całym świecie komunikacyjnie. Wojna między Izraelem a Hamasem zmieniła sytuację na Bliskim Wschodzie: wzbudziła ogromny gniew w świecie islamu, może podsycić ekstremizm. Dla liderów regionu, nawet tych, których Waszyngton uważa za sojuszników, wojna zmieniła fundamentalne założenia dotyczące ich własnego bezpieczeństwa i relacji z Zachodem. USA nie są w stanie pokonać Osi Oporu. Jedynym sposobem na neutralizację jej agresywnych działań jest zakończenie wojny w Strefie Gazy i wynegocjowanie rozwiązania kwestii izraelsko-palestyńskiej. Ale nawet to nie musi oznaczać końca irańskiej strategii wykorzystywania Osi Oporu do destabilizacji Bliskiego Wschodu.

     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze