Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Jaka będzie Rosja po „wyborczym” triumfie Władimira Putina?

Dodano: 04/04/2024 - Numer 212 (04/2024)
FOT. MAXIM SHIPENKOV/PAP/EPA
FOT. MAXIM SHIPENKOV/PAP/EPA

W odpowiedzi na tytułowe pytanie eksperci w zdecydowanej większości zgadzają się, że polityka Kremla będzie jeszcze bardziej agresywna i brutalna. Zarówno w kraju, jak i na zewnątrz. Ale choć dziś Putin wydaje się być silny jak nigdy, to właśnie przebieg, wynik i konsekwencje tych „wyborów” już zapowiadają nadciągające poważne kłopoty dla reżimu.

Niedawne „wybory” prezydenckie w Rosji prawdopodobnie będą punktem zwrotnym w zachowaniu prezydenta Władimira Putina w kraju, za granicą i wobec tych Rosjan, którzy mu się sprzeciwiają. Podczas gdy optymiści mogą mieć nadzieję, że wykorzysta on swoją niekwestionowaną władzę do zaprowadzenia pokoju i ograniczenia represji, wielu pesymistów jest przekonanych, że pójdzie w przeciwnym kierunku – pisze wybitny znawca Rosji, Paul Goble („Rosyjskie nadzieje i obawy post »wyborcze«”, Eurasia Daily Monitor, 19 marca 2024).

Tego rytuału Putin potrzebował

Były asystent sekretarza stanu USA David Kremer twierdzi, że głosowanie w Rosji jest odzwierciedleniem nowej rzeczywistości, tego, że krajem rządzi totalitarny reżim. „Nie nazwałbym tego, co wydarzyło się w Rosji, wyborami. Wynik tego procesu został ustalony na długo przed tak zwanym głosowaniem. Proces ten został przeprowadzony z naruszeniem rosyjskiej konstytucji, pomimo przyjętych poprawek, które pozwoliły Putinowi pozostać u władzy dłużej niż Stalin, dłużej niż jakikolwiek rosyjski władca w ciągu ostatnich stuleci. Nazwałbym ten proces kpiną, żartem, gdyby nie był to kiepski żart. W 2012 roku Putin otrzymał 64 proc. głosów, sześć lat później około 77 proc., a teraz podobno prawie 90 proc. Oczywiste jest, że jego popularność rośnie głównie dlatego, że zabija ludzi, którzy przyciągnęliby głosy protestu i rzucili mu wyzwanie: w 2015 roku był to Borys Niemcow, w tym roku Aleksiej Nawalny. Sprzeciw wobec Putina stał się w Rosji niebezpieczny. Kiedy władze niszczą i więżą prominentnych krytyków Putina, ludzie po prostu nie mają alternatywy” (Jurij Żigałkin, „»Rytualna czynność«. Amerykańscy eksperci o wyborach prezydenckich w Rosji”, Radio Swoboda, 18 marca 2024).

Gregory Feifer, dyrektor Instytutu Współczesnych Spraw Światowych w Waszyngtonie, wyjaśnia, dlaczego Władimir Putin potrzebował wyborów z całkowicie przewidywalnym wynikiem: Po pierwsze, wybory są niezbędnym „pokazem legitymizacji”. Tak zwane „wybory” odbywały się nawet w najciemniejszych czasach Związku Sowieckiego. Jest to część globalnego języka politycznego: jeśli nie jesteś całkowitą monarchią, musisz pokazać, że masz przynajmniej pewien mandat społeczny. Po drugie, dla Putina, podobnie jak dla innych dyktatorów, bardzo ważne jest pokazanie siebie jako jedynego przywódcy zdolnego do rządzenia Rosją. Tutaj jest na piedestale, jedynym możliwym, wszyscy jego prawdziwi przeciwnicy zostali wygnani, uwięzieni lub zabici. I nadal jest dość biegły w odwoływaniu się do rosyjskiego nacjonalizmu. Wreszcie trzeci powód to ważna projekcja władzy, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Rosji. To tak, jakby mówił „Spójrzcie na wiele tysięcy ludzi, którzy wzięli udział w tym wydarzeniu, od urzędników wyborczych po każdego Rosjanina, który został zmuszony do przyjścia i głosowania na mnie”. I wszyscy wiedzą, że to farsa, to żadna tajemnica, ale ten pokaz wiąże ludzi z reżimem, czyni ich współwinnymi polityki Putina. Putin musi pokazać, że nie wycofa się ze swoich celów na Ukrainie i że ma powszechny mandat do kontynuowania tej wojny (Daniła Galperowicz, „Eksperci w USA o polityce Putina po »wyborach«”, Gołos Ameriki, 19 marca 2024).

Profesor Joshua Tucker z New York University – w cytowanym już artykule Radia Swoboda – zwraca uwagę, że jedynym prawdziwym pytaniem bez odpowiedzi po „wyborach” jest faktyczny poziom poparcia i popularności Putina w Rosji. „Oczywiste jest, że jest to rytualny akt, za pomocą którego Putin demonstruje swoją władzę i popularność wśród ludności, próbując przekonać międzynarodową publiczność o swojej legitymacji i kontynuacji procesów demokratycznych w Rosji. Jest jednak oczywiste, że tego, co wydarzyło się w Rosji, nie można nazwać wolnymi i uczciwymi wyborami. Wybory w systemie autorytarnym są niczym więcej niż narzędziem wykorzystywanym przez rządzących do uzyskania wyniku, którego potrzebują, aby wpływać na swoich krajowych i zagranicznych odbiorców. W tych wyborach Rosjanie po prostu nie mieli wyboru. Z każdymi wyborami prezydenckimi liczba głosów oddanych na Putina rośnie, podczas gdy reżim coraz mocniej tłumi opozycję, gwarantując brak jakiejkolwiek alternatywy. Żaden zachodni obserwator nie nazwałby tego, co wydarzyło się w Rosji, prawdziwymi wyborami. Gdy ludność jest wystarczająco zastraszona, gdy wyborcy nie mają wyboru, stosunkowo łatwo jest podnieść notowania jednego prawdziwego kandydata. Moim zdaniem jedyną otwartą kwestią jest to, jaki jest rzeczywisty poziom popularności Putina. Te wybory nie dają żadnego powodu do wyciągania jakichkolwiek wniosków w tej sprawie” – mówi amerykański politolog i historyk.

Będzie tylko gorzej

Optymiści mogą powiedzieć, że Putin ma teraz wolną rękę, by zakończyć wojnę z Ukrainą i dążyć do zbliżenia z Zachodem, bo tylko rosyjski przywódca z zademonstrowanym poparciem tak dużej części populacji może dokonać tak ostrego zwrotu – pisze Paul Goble. Jednak jemu samemu bliżej do opinii znacznie liczniejszych pesymistów, przekonanych, że teraz Putin zwiększy represje w kraju i stanie się jeszcze bardziej agresywny za granicą. „Przekonanie to wynika z długiej historii autokratycznych przywódców rosyjskich i samego Putina, którzy uciekają się do represji i agresji, gdy ich opozycja jest przekonana, że nie ma powodu, by tego nie robili” – czytamy w analizie na stronie amerykańskiego think tanku Jamestown Foundation. Podziela ten pogląd Gregory Feifer: po wielu wyborach Putin zintensyfikował represje i zwiększył konfrontację z Zachodem, a teraz daje wszelkie sygnały, że będzie to kontynuowane. Myślę, że to nieuniknione, ponieważ taka jest wewnętrzna logika reżimu Putina. Myślę więc, że możemy spodziewać się czegoś podobnego do tego, co robił wcześniej, tylko bardziej ekstremalnego. Oznacza to być może podwojenie wysiłków w agresji na Ukrainę, zwiększenie represji w kraju i zaostrzenie twardej linii wobec Zachodu.

„Reżim Putina będzie nadal wykorzystywał wojnę na Ukrainie do uzasadnienia zwiększonych represji, podobnie jak przywódcy w całej historii wykorzystywali wojny jako pretekst do takich działań. Kremlowski przywódca wywodzi się z sowieckiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB), którego funkcjonariusze generalnie postrzegali represje jako odpowiedź na wszystkie problemy, co dodatkowo podsyca obawy Rosjan. Putin ukrył to, używając marchewki i kija, aby zdobyć poparcie ludzi, których represjonuje” (P. Goble, „Rosyjskie nadzieje i obawy post »wyborcze«”, Eurasia Daily Monitor, 19 marca 2024). Na przykład przed wyborami obiecał hojne korzyści różnym grupom ludności. Tyle że brakuje pieniędzy, biorąc pod uwagę ogromne wydatki wojenne. Gospodarz Kremla prawdopodobnie odwoła te obietnice, bo nie ma powodów, by wierzyć, że zakończy on działania wojenne, za to istnieje znacznie więcej powodów, dla których może on podwoić swoją agresję i być może rozszerzyć ją na inne kraje.

„Ta kombinacja podsyca trzy inne obawy wśród Rosjan: Putin podniesie podatki teraz, gdy głosowanie się skończyło, pozwoli rublowi dryfować niżej lub nawet załamać się w stosunku do zachodnich walut, a co najbardziej niepokojące, rozpocznie nową masową mobilizację, aby realizować swoje cele wojskowe pomimo wielokrotnych zaprzeczeń” – pisze Goble. „Podwyżki podatków i deprecjacja rubla są prawdopodobne, choć mogą nie być tak natychmiastowe lub katastrofalne, jak niektórzy obecnie uważają. Jakakolwiek mobilizacja prawie na pewno nastąpi dopiero po wiosennym poborze w kwietniu. Rosyjskie wojsko nie poradzi sobie z nią wcześniej. Te opóźnienia niewątpliwie doprowadzą optymistów do wniosku, że zaprzeczenia Kremla dotyczące trzech wyżej wymienionych obaw należy uznać za prawdziwe. W rzeczywistości wszelkie opóźnienia dadzą reżimowi Putina większe możliwości wprowadzenia bardziej restrykcyjnych środków. Środki te miałyby na celu powstrzymanie masowej emigracji, aby uniknąć chaosu, który nastąpił po ostatniej mobilizacji w Rosji” – uważa amerykański ekspert. Jakie to mogą być środki? „Z pewnością nie może powrócić do pracy skazańców na skalę Stalina. Z pewnością może stworzyć ostrzejszą kwarantannę kulturową i medialną niż ta, którą do tej pory osiągnął. Zmierza w tym kierunku. To byłoby coś. Teraz wychodzi to z podręczników Lenina i Stalina” - mówi Robert Service w wywiadzie dla gruzińskiego serwisu Radio Liberty. „Możemy spodziewać się większej liczby aresztowań, ale nie na skalę Stalina. Putin wie, że jego szanse na przetrwanie zależą od sukcesu gospodarki rynkowej, gospodarki państwowo-kapitalistycznej, więc istnieją granice tego, co może zrobić. Nie może przywrócić kraju do etatyzmu stalinowskiego komunizmu; wie o tym, i jest zbyt inteligentny, by tego chcieć. Gdyby próbował to zrobić, być może elita biznesowa w końcu znalazłaby w sobie siłę, by zwrócić się przeciwko niemu” – uważa jeden z najbardziej cenionych na świecie znawców historii Związku Sowieckiego i Rosji, emerytowany profesor historii Rosji w Oksfordzie, związany też z Hoover Institution w Stanford (Waża Tawberidze, „Historyk twierdzi, że Putin poślizgnął się geostrategicznie, geoekonomicznie i geopolitycznie”, Radio Free Europe/Radio Liberty, 20 marca 2024).

Między elitą a opozycją

Eksperci komentujący „wybory” i prognozujący dalsze działania Kremla nie mogą oczywiście nie próbować szukać odpowiedzi na pytanie, kto i co mogłoby położyć kres rządom Putina. „Zawsze uważałem, że główna presja będzie musiała pochodzić z wewnątrz Rosji. Nie wygląda na to, by dominująca elita biznesowa miała odwagę mu się przeciwstawić. Wracając do 1917 roku: elita biznesowa oderwała się od monarchii, co było jednym z czynników, które doprowadziły do abdykacji Mikołaja II. W tej chwili wygląda na to, że nadal zyskują wystarczająco dużo na kontraktach państwowych, które Putin daje im w czasie wojny, aby nie kusiło ich, by wystąpić przeciwko niemu. I tak byłoby to trudne, ponieważ Rosja Putina jest znacznie bardziej kontrolowana niż Imperium Rosyjskie Mikołaja II. Trudno byłoby więc elicie biznesowej zwrócić się przeciwko niemu” – mówi Robert Service. Inaczej uważa Nikołaj Pietrow, politolog z Chatham House: Kreml nie dba o to, jak jest postrzegany na Zachodzie – w jego oczach nie można pogorszyć jego wizerunku. Ogólnie rzecz biorąc, Kreml nie dba tak bardzo o to, jak obywatele postrzegają wybory, choć są tu pewne niuanse. Ale dla elit bardzo ważne jest, aby mieć pewność, że przywódca ma dziś takie samo lub większe poparcie niż wcześniej. To właśnie zapewnia stabilność systemu i zależność elit od Putina. Zamiast tego ogłoszono wynik – lub uzyskano go z pomocą elit regionalnych i korporacyjnych – który jest rażąco nieprawdziwy („Putin »zdobył« ponad 87 proc. w »wyborach«. Co to oznacza? Na co powinniśmy się przygotować?”, Meduza.io, 20 marca 2024).

Zdaniem Pietrowa, Kreml ma dziś mniejszy wpływ na elity niż wcześniej. Nie może im pomóc wobec sankcji Zachodu, „tort, który można podzielić między elity, kurczy się”. Pozostają negatywne bodźce. Obejmują one renacjonalizację. „W ubiegłym roku widzieliśmy, że jest ona aktywnie stosowana. Kolejną negatywną zachętą są represje wobec elit, które nasiliły się po aneksji Krymu, ale jak dotąd utrzymują się na mniej więcej tym samym poziomie” – mówi ekspert Chatham House. „Drugą nieuniknioną rzeczą jest redystrybucja własności. Z jednej strony wynika to z faktu, że Kreml potrzebuje pieniędzy. Musi w jakiś sposób odebrać majątek starszym przedstawicielom pierwszego pokolenia oligarchii i wynagrodzić nowych. I to jest bardzo poważny proces, który będzie połączony z represjami wobec elity” – dodaje Pietrow. Zresztą także Service wskazuje okoliczności, w których kluczowa część elity, elita bezpieczeństwa mogłaby się zwrócić przeciwko Putinowi. „Cóż, może się to zdarzyć, gdy wojna pójdzie źle i ktoś musi być kozłem ofiarnym. A on jest najłatwiejszym kozłem ofiarnym ze wszystkich, ponieważ jest głównym motywatorem tej specjalnej operacji wojskowej” – mówi historyk. W takiej sytuacji Putina mógłby zastąpić np. Nikołaj Patruszew. „W tej chwili wydaje się, że on sam jest tak samo imperialistycznym fanatykiem jak Putin; myślę, że obaj są. Ale kiedy twoje osobiste bezpieczeństwo jest kwestionowane, możesz szybko zmienić zdanie” – zaznacza Service, przypominając choćby postać Ławrentija Berii.

A co z opozycją? Według Tuckera, akcja „W samo południe przeciwko Putinowi” (pójście do lokali wyborczych dokładnie w południe 17 marca, w ostatnim dniu wyborów – red.), która wywołała sprzeczne uczucia wśród samych Rosjan, udowodniła istnienie poważnych nastrojów protestacyjnych w ich kraju. „Jestem przekonany, że ważne było, aby zobaczyli, że nie są sami, że nawet w obliczu całkowitych prześladowań ludzie byli gotowi zademonstrować swój sprzeciw wobec Putina nie tylko w rozmowach przy kuchennym stole” – mówi Joshua Tucker (J. Żigałkin, „»Rytualna czynność«. Amerykańscy eksperci o wyborach prezydenckich w Rosji”, Radio Swoboda, 18 marca 2024). Na konferencji prasowej poświęconej wynikom „wyborów” Putin po raz pierwszy publicznie wypowiedział nazwisko Nawalnego. Czy to oznacza, że kwestia tłumienia opozycji politycznej jest dla władz zamknięta? „Na Kremlu myślą, że sprawa jest zamknięta. Rozwiązali ją znacznie wcześniej. I, niestety, z pewnymi zastrzeżeniami, możemy się z nimi zgodzić. Inną rzeczą jest to, że zamykając ją w taki sposób, w jaki to zrobili, zwiększyli ryzyko rzeczywistego pojawienia się ekstremizmu, z którym zawsze walczą demagogicznie, i radykalizacji tych, którzy sprzeciwiają się Kremlowi” – mówi Pietrow z Chatham House. Zaś Angela Stent (Centrum Studiów Rosyjskich i Euroazjatyckich Uniwersytetu Georgetown) uważa, że po dwóch wyraźnych dowodach na to, że nie wszyscy podzielają politykę Putina, represje w Rosji tylko się nasilą: „W całej Rosji byli ludzie, którzy przyszli do lokali wyborczych w proteście. To, a także reakcja na śmierć Nawalnego, kiedy tysiące ludzi przyszły złożyć kwiaty nie tylko w Moskwie, lecz także w innych miejscach, pokaże Kremlowi, że wciąż istnieją przeciwnicy wojny i ludzie sprzeciwiający się rządom Putina” (D. Galperowicz, „Eksperci w USA o polityce Putina po »wyborach«”, Gołos Ameriki, 19 marca 2024).

Putin podjął ryzyko

Cytowany już David Kremer twierdzi, że trudno oczekiwać, by zachodnie stolice nie uznały wyników głosowania, choć doskonale zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się w Rosji: „Moim zdaniem zachodnie stolice nie powinny uznawać Putina za legalnie wybranego przywódcę Rosji. Wątpię jednak, aby to zrobiły, ponieważ chcą pozostawić otwarte drzwi dla przyszłych kontaktów z Kremlem w sprawie Ukrainy, nierozprzestrzeniania broni jądrowej, wymiany więźniów i innych kwestii, które mogą pojawić się w stosunkach z Moskwą” (J. Żigałkin, „»Rytualna czynność«. Amerykańscy eksperci o wyborach prezydenckich w Rosji”, Radio Swoboda, 18 marca 2024). Zachód skrytykował warunki, w jakich odbyło się głosowanie w Rosji, ale powstrzymał się od nieuznania Putina za prawowitego przywódcę, chociaż wzywało do tego kilka organizacji międzynarodowych, a także rosyjska opozycja. Angela Stent uważa, że jest to zwykły biznes: Wiele zachodnich rządów, w tym rząd USA, już skrytykowało te „wybory” i stwierdziło, że nie były to prawdziwe wybory, ponieważ nie było prawdziwej konkurencji. Ale myślę, że nadal będą współpracować z Putinem jako prezydentem Rosji, ponieważ nie ma innej opcji. „Jest oczywiste, że zachodnie rządy doskonale zdają sobie sprawę z tego, z czym mają do czynienia w Rosji. Nikt nie nazywa rosyjskiego procesu wyborczego prawdziwymi wyborami. Wystarczy spojrzeć na reakcję zachodnich stolic. Podejrzewam, że wyniki tego procesu są najważniejsze dla Putina: po raz kolejny pokazuje rosyjskim elitom, że masy są po jego stronie. Chociaż nie jestem pewien, czy elity to kupują. Być może ważniejsze jest to, że te wyniki są ważne dla jego poczucia własnej wartości. Uzyskał około dziewięćdziesięciu procent głosów w wyborach o najwyższej frekwencji w historii Rosji. To powinno schlebiać jego ego. Nie sądzę, by ktokolwiek inny brał te wyniki za dobrą monetę” – mówi Brian Taylor, politolog z Syracuse University w Nowym Jorku w artykule na stronie rozgłośni Gołos Ameriki.

Według Taylora nie dają one podstaw do wyciągania wniosków na temat żywotności obecnego rosyjskiego reżimu: Doświadczenie historyczne mówi nam, że w takich spersonifikowanych dyktaturach, władcy rządzący tak długo jak Władimir Putin mają tendencję do rządzenia aż do swojego upadku. Przynajmniej takie jest doświadczenie ostatnich osiemdziesięciu lat. Jednocześnie fundamenty takich reżimów są notorycznie zawodne. Mogą wystąpić nagłe wydarzenia, które doprowadzą do ich upadku. Rosja, jeśli mogę tak powiedzieć, jest superautorytarna jak na państwo, które jest stosunkowo nowoczesne pod względem rozwoju społecznego (D. Galperowicz, Eksperci w USA o polityce Putina po »wyborach«”, Gołos Ameriki, 19 marca 2024). Profesor Service mówi o możliwej eksplozji powszechnego niezadowolenia lub erupcji niezadowolenia elit. „Jeśli wojna pójdzie źle, to Putin niewątpliwie będzie miał kłopoty, ponieważ zmusił własną Radę Bezpieczeństwa do zaakceptowania pierwszych kroków w kierunku tej wojny zaledwie kilka dni przed jej ogłoszeniem. To jedna z możliwości. Inną możliwością jest ciągłe pogarszanie się sytuacji gospodarczej. […] Umowa między rosyjskim prezydentem a narodem rosyjskim od 1991 roku zawsze polegała na tym, że prezydent – za pośrednictwem Dumy – gwarantował pewien minimalny poziom dobrobytu. Bez względu na to, jak autokratyczny stał się Putin, dbał o ten minimalny poziom […] Wie, do czego zdolni są Rosjanie, do czego zdolni są wszyscy ludzie, gdy popchnie się ich do skrajności. Musi więc utrzymywać gospodarkę na poziomie wystarczającym do dalszego opłacania ludzi” – uważa historyk, zaznaczając szczególnie, że „personalizując swoją dominację, swoją elitarną dominację, Putin podejmuje większe ryzyko, niż sądzę, że większość komentatorów dopuszcza”.

 

     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze