Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Luty 2008

Dodano: 24/02/2008 - 24/2008 NGP
Poprzednie miesięczniki
O samych wyborach będzie czas jeszcze pomówić – na razie przedbiegi do nich weszły w fazę decydującą. Republikanie są w strasznym stanie. Partia była zawsze koalicją różnych nurtów. Obecnie owa koalicja zupełnie się rozsupłała. Nastroje w Stanach są złe, a bieżące problemy i kłopoty gospodarcze (jeszcze nie recesja) sprawiły, że stały się jeszcze gorsze. Działacze republikańscy robią dobre miny (a co mają robić?), ale sympatyzujący z nimi publicyści nie są tak wstrzemięźliwi. Wielu przepowiada partii gigantyczną klęskę, największą od 1964 r. – z tym że ani nowego Reagana, ani bliskich perspektyw na odrodzenie raczej nie widać. To jest wszakże Ameryka. Cuda, atoli w pewnych granicach, zdarzają się. Zostało jeszcze dziewięć miesięcy. Mimo wyraźnego „czasu demokratów” republikanie liczyli przynajmniej na zachowanie Białego Domu. Mieli ku temu powody. Albowiem Clinton Team jest przez znaczną część, nieco starszych Amerykanów, równie wielbiony co Leszek Miller przeze mnie. Wszelako wszystko wskazuje, iż te nadzieje wzięły w łeb. Pretendenci republikańscy, każdy z jakimś felerem dla wyborców tej partii, dzielili się na tych, którzy z Hillary C. (nazywaną przeze mnie Meduzą), chociażby teoretycznie, pewne szanse mieli, jak McCain i Giuliani. Oraz tych, którzy ich nie mieli i nie mają (Romney, Huckabee). Giuliani prowadził jednak kampanię pod każdym względem w sposób beznadziejny. McCain, notabene bardzo ostro wypowiadający się o sytuacji w Sowietach, pardon – w Rosji, mógłby
     
25%
pozostało do przeczytania: 75%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze