Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Tamto powstanie, tamta wiara…

Dodano: 02/09/2025 - Numer 226 (09/2025)
FOT. WIKUMEDIA
FOT. WIKUMEDIA

Im dalej od Powstania Warszawskiego, tym zdaje się zaostrzać o nie spór. „Pragmatycy” i „realiści” zawsze będą przekonani, że takiej liczby ofiar nie usprawiedliwiają żadne okoliczności. Ludzie zaś, którzy mają świadomość ciągłości naszych dziejów, w których regularnie pojawiała się konieczność złożenia ofiary z życia, w imię wolności, prawdy i dobra wspólnego, nie będą nigdy mówili, że Powstanie było pomyłką. Wśród tych ostatnich przeważają ci, którzy mają w swoich rodzinach uczestników tego zrywu.

Zaliczam się do tych ostatnich. Opowieści o Powstaniu, których słuchałam w domu, nie niosły obrazu pomyłki, klęski i nadaremnej ofiary. Były przepełnione dumą, radością i nadzieją. Jak to było możliwe? Moja mama Maria, instruktorka ZHP i drużynowa warszawskiej drużyny harcerek, Dwunastki, w ramach Harcerskiej Służby Dziecku podczas wszystkich dni Powstania pełniła opiekę nad dziećmi, które straciły dom i najbliższych. Prowadziła całodobową świetlicę dla nich przy ul. Piusa XI. Ulica była opanowana przez powstańców. W nocy z 22 na 23 sierpnia zdobyli tzw. małą PAST-ę, budynek dzielnicowej centrali telefonicznej. Od 6 września do końca Powstania mieściła się tu Komenda Główna AK. Jedna z harcerek z drużyny mamy i najbliższa jej przyjaciółka Zofia Szuch była szefową Harcerskich Patroli Sanitarnych przy szefie sanitarnym Powstania Warszawskiego.

Powstanie Warszawskie dla członków mojej rodziny było czasem wspaniałych przyjaźni, z którymi nic równać się nie mogło. A

     
6%
pozostało do przeczytania: 94%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze