Wybory o fundamentalnym znaczeniu dla ustroju państwa

Tłumne pójście na wybory prezydenckie 18 maja jest fundamentalnie ważne. Tylko od nas zależy, czy system polityczny się domknie. Przed nami rodzi się taka oto perspektywa: czy demokracja parlamentarna w Polsce – taka, jaką znaliśmy do tej pory – w ogóle przetrwa – ostrzega w prof. Grzegorz Kucharczyk, historyk, znawca polityki niemieckiej, pracownik Instytutu Historii PAN oraz Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim. Rozmawia Grzegorz Wszołek.

Panie Profesorze, przed każdymi wyborami słyszymy od polityków niezależnie jakiej opcji, że „teraz to będą najważniejsze wybory w historii”. Czy jednak tym razem nie jest to prawda? O czym tak naprawdę zdecyduje nasze głosowanie 18 maja, a później – wszystko na to wskazuje – 1 czerwca w drugiej turze?

Koronnym argumentem, który jest w zasadzie ciągle dostarczany na rzecz takiej oto tezy, że te wybory będą wyjątkowe, to strategia obecnych rządów Donalda Tuska i jego koalicji 13 grudnia. Działania podejmowane po przejęciu władzy przez premiera charakteryzują się zupełnie niespotykanym stopniem zapiekłości, jak sami twierdzą, w ramach demokracji walczącej, czyli polityki łamiącej wiele zasad demokratycznego państwa prawa. Wcześniej tego nie było w Polsce w aż takim natężeniu, nie podejmowano takich działań tak ostentacyjnie, więc już mamy argument zasadniczy, który każe patrzeć na wybory prezydenckie jako elekcję wyjątkową. Bo jeżeli mają służyć domknięciu systemu, a ten system, który od 13 grudnia 2023