Luksus posiadania przedmurza

Nie trzeba szczególnej wyobraźni, aby wyobrazić sobie najnowszą historię alternatywną. Luty 2022 roku – agresja Rosji na Ukrainę. Mimo błędów logistycznych i wadliwych informacji, rosyjska „operacja specjalna” odnosi sukces (w końcu niewiele brakowało, by naprawdę się powiodła). Wystarczy, że lotnisko w Hostomelu pada. Siły desantowe wkraczają do Kijowa. Członkowie przywództwa ukraińskiego giną, próbują uciec lub decydują się wejść do nowego marionetkowego rządu.

Putin natychmiast go uznaje i proponuje „honorowy” rozejm. A opanowane przez Rosjan „siły pokojowe” zostają rozmieszczone na całym terytorium neo-republiki. Zostaje ogłoszona amnestia (z wyłączeniem osób uznanych za nazistów), zapowiedziane są wybory… Nie dochodzi do zbrodni w Buczy ani w Irpieniu, straty ludzkie pozostają niewielkie, toteż Europa oddycha, Biden robi dobrą minę do złej gry i gratuluje nowym władzom. Koniec dramatu. A może początek.

Na całej północno-wschodniej granicy Polski stają armie odradzającego się imperium rosyjskiego. Mit niezwyciężonej Armii Czerwonej zostaje niewzruszony, strach przed nią również! Świat w najlepsze handluje z Moskwą, pomnażając jej militarną potęgę. Osamotniony rząd PiS-u nie ma niczyjego wsparcia w swych zamierzeniach zbrojeniowych. Piąta kolumna działa, użyteczni idioci pracują. Amerykanie nie przysyłają swego kontyngentu, a zwycięski Putin ponawia żądanie wycofania NATO z Europy Wschodniej. I tym razem zostaje wysłuchany.

Kolejny rząd Polski,