Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

EUROCZŁOWIEK

Dodano: 02/05/2011 - Numer 4 (62)/2011
Jedyne bezdyskusyjne kryterium – geograficzne – jest mało użyteczne, bo wynikałoby z niego, że Turek z Konstantynopola czy Rosjanin z Kazania jest Europejczykiem, a ich ziomkowie z Ankary czy Irkucka już nie są. Zresztą i jednym, i drugim do europejskości co nieco brakuje. W wypadku narodów głównym elementem tożsamości jest historia. Niestety, na kontynencie, gdzie od ponad tysiąca lat głównie wyrzynano się nawzajem, myśli się raczej nad zakazem jej uczenia. A obyczaje? Jak pogodzić miłośnika szkockiej owsianki z konsumentem polskiego bigosu i amatora rezynowanych win ze zwolennikami czystej wódki? Można założyć, ze wszyscy spotkają się w jednym McDonald’s, ale ten – niestety – europejski nie jest. Teoretycznie jeszcze całkiem niedawno, kiedy żyli „ojcowie założyciele” zjednoczonej Europy – Alcide De Gasperi, Konrad Adenauer i Robert Schuman – było na czym budować – uznawano wówczas trzy wielkie filary naszej cywilizacji – chrześcijaństwo, grecką filozofię i rzymskie prawo. Niestety, ostatnią rzeczą, która mogłaby spajać Europę pustoszejących katedr i kiełkujących meczetów, jest religia; prawo uległo relatywizacji – powstające dziś regulacje wielokrotnie stawiają to, co wymyślili starożytni Rzymianie, na głowie – a filozofia ulega dekonstrukcji. W sytuacji gdy ważniejsze staje się zapewnienie praw mordercy niż zadośćuczynienie ofierze, kiedy pustoszy się prawo rodzinne, podważa sens edukacji – współczesny uczeń może wszystko, a nauczyciel może co najwyżej bać się ucznia –
     
29%
pozostało do przeczytania: 71%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze