Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Mieścina dla zuchwałych

Dodano: 06/08/2014 - Numer 7 (101)/2014
Wybudowali ją sobie na skrzyżowaniu trzech wielkich rzek. Poza nimi nie ma tu praktycznie niczego. Tylko puszcza. Kajmany, papugi i węże. Dzika Amazonia w pełni. I tych kilka tysięcy śmiałków. Zuchwalców, którzy postanowili zagrać jej na nosie i zamieszkać tu na stałe. Dziś można powiedzieć, że dopięli swego. Nie możecie dalej płynąć – jego wzrok wydaje się dość surowy. Wygląda na gościa, który dawno już nie żartował. – Ale przecież wszystko się zgadza. Macie tu całą dokumentację – Carlos, nasz indiański przewodnik, spogląda na żołnierza błagalnym wzrokiem. – Nie wszystko się zgadza. I na tym właśnie polega cały ambaras, kolego! – wyglądający na dowódcę brygady wertuje kolejne kartki, które wręczył mu Indianin. Stoją na pomoście portu San Fernando de Atabapo. To do tej mieściny wpłynęliśmy przed paroma chwilami. Mieściny znikąd. Nie potrafię znaleźć innego słowa na jej określenie. Jak bowiem inaczej nazwać miasteczko, które pojawia się po kilku dniach płynięcia przez prawdziwie dziewiczy las? Kiedy przez całe godziny nie mijamy żadnych innych łodzi. Kiedy na brzegu nie widać żadnych chat. Aż tu nagle. Na horyzoncie niewielkie skupisko wodnych barek. I ten pomost. Cały czas żyłem w świadomości, że to Puerto Ayacucho jest ostatnią z miejscowości przed dżunglą Orinoko. Myliłem się. Jak widać, w górę rzeki jest jeszcze coś. To coś nazywa się właśnie San Fernando de Atabapo. San Fernando de Atabapo Mieścina dla zuchwałych. Mówi się nawet o około 5 tysiącach. 5 tysiącach
     
9%
pozostało do przeczytania: 91%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze