Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Taki mus

Dodano: 25/04/2006 - 2/2006 NGP
Poprzednie miesięczniki
W pozyskiwanie czarnego złota zaangażowane są całe rodziny. Kilkunastoletnich chłopców nie wpuszcza się jeszcze do szybów. Wykonują za to całą robotę na powierzchni. Wyciągają, przesiewają, dzielą i pakują. Pod ziemię wchodzą najbardziej doświadczeni. Zjeżdżają po linie na głębokość do 18 metrów. Do innego świata, gdzie panuje mrok i stała temperatura około 16 stopni C. Pracują w samych bluzach, bez kasków, ochronnej odzieży, okularów.  Przy biedaszybach nie ma marnotrawstwa. Przydają się nawet najdrobniejsze kawałki węgla. To, co pozostanie po pracy kopaczy i ich rodzin, zbierają ci, którzy nie mają żadnych szans na dorobienie pod ziemią – starzy górnicy, którzy stracili pracę bez prawa do emerytury.   W biedaszybach nie ma miejsca dla cwaniaków. Kopacze to ludzie honorowi, każdy trzyma się swojego wykopu, nie wyciąga węgla z cudzego szybu. Doświadczenie i wiedza o górniczym fachu, a nie siła fizyczna liczą się tu najbardziej. Dobry górnik w mig wyszuka wychodni, czyli miejsca, w którym złoże węgla sięga powierzchni ziemi. Nie ma w Wałbrzychu dzielnicy, gdzie nie można by się natknąć na głębokie doły. Z reguły kopacze starają się dobrze zabezpieczyć szyby, robią drewniane obudowy wlotów. Mimo to nie brakuje szybów niezabezpieczonych – osypanych górą śliskiego piasku, więc o wypadek nietrudno. Ale tu, przy biedaszybach, człowiek oswaja się z niebezpieczeństwem. Wszystkich wypadków nikt dziś nie wyliczy. Na ratunek zasypanym nie przyjedzie ani specjalistyczna ekipa
     
63%
pozostało do przeczytania: 37%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze