Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Ukraińska karuzela, czyli jak się robi wybory

Dodano: 22/11/2007 - 21/2007 NGP
Poprzednie miesięczniki
Nostradamus i kolorowe baloniki Na początek sama kampania wyborcza, czas festynów i obietnic. Wybory w 2004 r. kosztowały stronnictwo Janukowycza prawie miliard dolarów, drugie tyle wydano na pomarańczową rewolucję i ostateczne zwycięstwo Juszczenki. W tym roku sumy nie są już aż tak zawrotne. Niemniej, porównując Polskę z Ukrainą, można stwierdzić, że nasze kampanie wyborcze są robione za pół darmo i przypominają wybory do samorządu szkolnego w liceum. Wybory parlamentarne 30 września tego roku poprzedziła gigantyczna kampania w ukraińskich mediach. Przedwyborcze spoty nadawano na okrągło w telewizji, przerywając filmy. Ludzi zasypywano ulotkami z obietnicami. Ten, kto chciał, miał szansę na żywo obejrzeć ulubionych polityków. To jedna z metod, które przyniosły sukces Tymoszenko: dziesiątki spotkań z ludźmi. Teraz tę technikę zdobywania poparcia stosuje również Juszczenko, stojąc na czele koalicji Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona. Naród chętniej poprze kogoś, kogo miał okazję zobaczyć z bliska na miejscowym festynie. Zwłaszcza jeśli tak jak Juszczenko przyszedł w otoczeniu dzieci, ubrany w tradycyjną wyszywaną ukraińską koszulę. Jednak główną techniką zdobywania poparcia dla własnej partii jest czarny PR. Znamy to również z naszych przedwyborczych doświadczeń: dobrze jest najpierw oczernić przeciwnika, a potem na jego tle pokazać moralną czystość swojej partii. Na Ukrainie mistrzostwo w stosowaniu tego typu zabiegu przypada Janukowyczowi i Partii Regionów
     
20%
pozostało do przeczytania: 80%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze