Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Millennium w piekielnym kotle

Dodano: 04/04/2024 - Numer 212 (04/2024)
FOT: MAT. PRAS.
FOT: MAT. PRAS.

Trzeci i ostatni sezon serialu „Rojst”, czyli „Rojst Millenium”, jest tak samo jak sezony poprzednie bardzo udany. Pojawiają się w nim wątki mogące zirytować konserwatywnego czy prawicowego widza, za to bardzo ucieszą lewicującego, wielkomiejskiego liberała. Tyle że nie jest to powód, by sobie odpuścić tych kilka godzin porządnej rozrywki i tytuł przekreślić. Co najwyżej można zadumać się nad tym, jak silne u naszej inteligencji twórczej są pewne stereotypy i uprzedzenia.

Ewentualna złość na jeden z wątków i kilka innych drobiazgów nie powinny przesłonić nam faktu, że jeśli w ogóle szukać w „Rojście” nie tylko rozrywki, lecz także jakiegoś aktu oskarżenia, oskarżona zostaje tu przede wszystkim PRL i okazująca się jej nieodrodnym dzieckiem III RP schyłku ubiegłego wieku.  Kluczowe jednak pozostaje dla mnie to, że znów polska ekipa dobrze poradziła sobie z serialem gatunkowym w łatwej do wyłożenia się konwencji.

Sezon pierwszy – szarzyzna późnego PRL

Pierwszy sezon „Rojstu” swą premierę miał już niemal sześć lat temu, jesienią 2018 roku. Powstał on jeszcze dla niedziałającego już na polskim rynku Show Maksa, którego ofertę przejął później Netflix, odpowiedzialny również za premierę kolejnych sezonów serialu Jana Holoubka. Przy okazji tej przeprowadzki zniknął zresztą ciekawy, choć mający całkowicie inny klimat pilot, w którym po swoim królestwie oprowadzał nas kierownik hotelu Kociołek, grany przez Piotra Fronczewskiego. Poznaliśmy więc świat

     
18%
pozostało do przeczytania: 82%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze