Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Sprawdzone przyjemności, mroczna historia

Dodano: 08/02/2024 - Numer 210 (02/2024)
mat. red.
mat. red.

Lubimy wracać do rzeczy doskonale znanych i przyjemnych, także w muzyce. A cóż może być bardziej przewidywalnego od repertuaru wiedeńskich koncertów noworocznych? Walce, marsze i polki w wykonaniu znakomitej orkiestry pod batutą Christiana Thielemanna, które zaledwie przed miesiącem mogła na żywo podziwiać garstka szczęśliwców, teraz są już dostępne w wersji płytowej.

Transmisja koncertu noworocznego wiedeńskich filharmoników to dla wielu obowiązkowe wydarzenie każdego roku. Choć repertuar jest już w znacznej mierze doskonale znany, to i tak po raz kolejny z radością chłoniemy rozbrzmiewające na bis dźwięki „Marsza Radetzky’ego”, z zazdrością przy tym zerkając na klaszczącą w rytm muzyki publiczność, której jakimś cudem udało się znaleźć w Złotej Sali Wiedeńskiego Towarzystwa Muzycznego. Aby dołączyć do publiczności na żywo, chętnych jest tak dużo, że trzeba przejść specjalną procedurę losowania.

Nie chciałbym młodszym słuchaczom zepsuć czystej radości obcowania z radosnymi dźwiękami polek i walców, ale historia wiedeńskich koncertów noworocznych jest znacznie krótsza, niż wielu mogłoby sądzić, i co gorsza na dodatek dość mroczna. Pierwszy koncert odbył się bowiem w wieczór sylwestrowy 1939 roku. Pomysłodawcą najprawdopodobniej był dyrygent i wielbiciel muzyki Straussów Clemens Krauss, a występ miał w swym założeniu podtrzymać na duchu ruszających na front niemieckich żołnierzy. Inicjatywa była też po myśli ministra propagandy III Rzeszy, który wpadł na

     
41%
pozostało do przeczytania: 59%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze