Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

III RP i Rosja 2007–2015: pochodna relacji Warszawy i Berlina

Dodano: 01/06/2023 - Numer 203 (06/2023)

Angela Merkel chciała, aby Polacy nie przeszkadzali w efektywnym romansie geopolityczno-gospodarczym rodaków Mołotowa i von Ribbentropa – no to Tusk stawał na głowie, by spełnić warunki Berlina.

Ekipa rządząca Polską w latach 2007–2015 ma świetny pretekst do tłumaczeń, dlaczego jej lider nazywany w rosyjskich mediach „naszym człowiekiem w Warszawie” tak się kleił do ówczesnego premiera Rosji Putina, nazwanego przecież przez Donalda Tuska w rozmowie z Pawłem Płuską w wywiadzie dla TVN 24 „naszym człowiekiem w Moskwie”. Oto bowiem platformersi mówią w nieoficjalnych rozmowach, rozkładając ręce: „a co my mogliśmy, skoro Amerykanie zmienili front?”. Fakt jest faktem – zaraz po zwycięstwie tandemu Obama–Biden w listopadzie 2008 roku i inauguracji pierwszej po ośmiu latach prezydentury demokratów w Białym Domu w styczniu 2009 roku, USA zaczęły intensywnie forsować reset relacji z Rosją. Problem polega na tym, że ówczesny rząd PO-PSL z tego radośnie skorzystał, nawet nie próbując tłumaczyć Jankesom, że to, co robią, jest sprzeczne z długofalowym interesem Ameryki w regionie. Czesław Miłosz pisał: „Lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy się kamieniach”. Ówczesny rząd w Warszawie nawet nie próbował być owym „kamieniem”, który zmieniłby (choćby chciał zmienić) lawiny z Waszyngtonu. Ba, nawet gdy w drugiej kadencji Obamy od stycznia 2013 roku Amerykanie już bez „Trójkąta Bermudzkiego” – Obama–Biden i sekretarz stanu Hillary Rodham Clinton (a więc bez

     
37%
pozostało do przeczytania: 63%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze