Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

W króliczej norze z Arcade Fire

Dodano: 31/05/2022 - Numer 06 (192)/2022

Zespól Arcade Fire na nowej płycie „WE” czaruje bogactwem brzmień i pomysłów. W chórkach wspiera ich Peter Gabriel, a nad muzyką unosi się duch mistrza – Davida Bowiego. Nawet gdyby wokół walił się świat, jest dla nas nadzieja, musimy tylko być razem! – przekonują z niezmienną charyzmą.

Wpadliśmy do króliczej nory, która wydaje się nie mieć końca, a rzeczywistość coraz bardziej przypomina wizytę w gabinecie krzywych luster – z taką wizją świata powraca, po niemal sześciu latach ciszy, kanadyjski zespół Arcade Fire. „Alicja w Krainie Czarów” to niejedyny trop literacki, którym ruszymy w trakcie odsłuchu ich najnowszego albumu „WE”. Podobno bezpośrednią inspiracją do tytułu była autobiografia pilota Charlesa Lindbergha, który jako pierwszy odbył samotny lot transatlantycki, oraz dystopijna powieść „My” Jewgienija Zamiatina, prekursora idei, które w swoich książkach rozwijali następnie Aldous Huxley i George Orwell.

To nie pierwszy „postpandemiczny” album w katalogu muzyki pop-rockowej, gromadzący kolejne wariacje katastroficznych wizji świata. Obrazów, których z pewnością mamy już przesyt nie tylko w książkach i muzyce, lecz nawet w codziennych informacjach. A jednak albumu „WE” Arcade Fire w żadnym wypadku nie można przegapić, bo jeśli nawet czeka nas mozolna podróż przez nie do końca jasne i posępne znaczenia, to jednak w towarzystwie wybitnych artystów, z genialnym kompozytorskim talentem, a przy tym bardzo świadomych muzycznych korzeni,

     
46%
pozostało do przeczytania: 54%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze