Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Zdjął klątwę z Ziemi

Dodano: 24/07/2009 - 41/2009 NGP
Poprzednie miesięczniki
Prawdziwi święci nie odchodzą Asyż. Miasteczko małe, jak jaskółcze gniazdo, przyklejone do wzgórz Umbrii. Trwa tak od wieków – mimo wojen i kataklizmów. I trwać będzie – bo obiecał to jego mieszkańcom św. Franciszek. W czasie wojny alianckie samoloty trzy razy nadlatywały, ale żadna bomba nie trafiła... To on osłonił miasto. Inne miasta Italii pozazdrościły Asyżowi patrona. A ponieważ z miłością jest tak, jak z chlebami Chrystusa: im więcej rozdajesz, więcej masz – Franciszek został patronem całych Włoch. Ale tego miasteczka – najbardziej. Jest takie małe... Święty troszczy się nadal o byt i o dobrobyt Asyżu. Turyści przyjeżdżają, aby chodzić uliczkami, którymi chodził Franciszek, aby oglądać miejsca, które i on oglądał. Przyjeżdżają i niepostrzeżenie dla samych siebie przekraczają delikatną granicę dzielącą rzeczywistość od legendy. Idą uliczką, no może trochę wąską, ale nie ma w niej nic niezwykłego, i nagle skręcają w jakiś zaułek sprzed wieków, mijają ludzi w bajecznie kolorowych strojach, wychodzą na plac, po którego kamieniach chwilę temu biegł święty Franciszek, krzycząc w języku swojej matki: L’ Amour n’est pas aimé. Miłość nie jest kochana. Las za miastem jest może zwykłym lasem, wioska – wioską, ale to przecież mieszkańcy tej wsi zobaczyli nad lasem łunę, a gdy lecąc do walki z pożarem, wpadli między drzewa – zdało im się, że wszystkie płoną niezwykłą światłością. A źródłem światła była chata, w której św. Franciszek i św. Klara na podłodze
     
7%
pozostało do przeczytania: 93%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze