Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Jak ekipa Tuska współpracowała z putinowskim FSB

Dodano: 06/06/2024 - Numer 214 (06/2024)
FOT. ZE ZBIORÓW A. STANKOWSKIEGO
FOT. ZE ZBIORÓW A. STANKOWSKIEGO

Miliony Polaków poznały gen. Pytla dzięki filmowi dokumentalnemu „Reset” i jego głośnemu zdjęciu w czapce marynarza krążownika „Aurora”, z którego wystrzały miały rozpocząć rewolucję październikową. W ostatnim odcinku serialu ukazana jest jego szczególna rola w budowaniu relacji z putinowskim FSB. Tak wygląda wiarygodność człowieka, który na łamach „Newsweeka” (nr 21/2024) chce ukazać siebie jako osobę zatroskaną o losy ojczyzny.

To była wielka operacja dezinformacyjna, w stylu klasycznych działań Kremla. Zdumiewa przy tym koincydencja wydarzeń. Oto nagle na początku maja z Polski ucieka szpieg rosyjsko-białoruski, sędzia Tomasz Szmydt. Uaktywnia się Marek Dukaczewski, ostatni szef Wojskowych Służb Informacyjnych, instytucji ocenianej jako najbardziej podatna na agenturalne wpływy Rosji. W radiowej „Trójce”, przejętej przez koalicję 13 grudnia, sugeruje, że Szmydta wycofano, bo agent mógł być zagrożony dekonspiracją. Ale dziwnym trafem wydarzenie to natychmiast stało się najważniejszym elementem kampanii Donalda Tuska. W czwartek 9 maja z sejmowej mównicy wrzeszczał, że Zjednoczona Prawica to „płatni zdrajcy, pachołki Rosji”. Potem 20 maja gen. Piotr Pytel, ten od libacji z elitą rosyjskich służb, w wywiadzie dla „Newsweeka” oskarżył PiS, że partia ta chce sprzedać Polskę Rosji, a dzień później Tusk powołał swoją komisję rzekomo do badania rosyjskich wpływów w Polsce. Być może jej celem będzie przygotowanie materiałów do tego, co klarownie wyraził 22 maja Borys Budka, przekonując, że wyobraża sobie delegalizację Prawa i Sprawiedliwości.

Gadzinówka uderza w Polskę

W całej tej układance ogromną rolę odegrali ludzie byłego WSI i SKW i ów skandaliczny wywiad Pytla. Miliony Polaków poznały go dzięki filmowi dokumentalnemu „Reset” i jego głośnemu zdjęciu w czapce marynarza krążownika „Aurora”, z którego wystrzały miały rozpocząć rewolucję październikową. W ostatnim odcinku serialu ukazana jest szczególna rola gen. Pytla w budowaniu relacji z putinowskim FSB. Tak wygląda wiarygodność człowieka, który na łamach „Newsweeka” nr 21/2024 chce ukazywać siebie jako osobę zatroskaną o losy ojczyzny. Wystrojony w generalski mundur, patrzy rzekomo groźnie i wyzywająco spod polskiego orła na czapce. Chyba nie zdaje sobie sprawy z krzykliwego kontrastu i dysharmonii.

To samo pismo, również na swojej okładce, zbezcześciło godło Polski, umieszczając w miejscu orła koguta. Ale też ten sam tytuł, który jest własnością koncernu intensywnie wspierającego przez lata strategiczną oś Berlin–Moskwa, w grudniu 2020 roku przygotował Tuskowi grunt do powrotu do polityki w Polsce. Chodziło o jasny sygnał dla ludzi z PO, że mają mu oddać partię, bo taka jest jasna wola naszego zachodniego sąsiada. Wielki tytuł na okładce „Newsweeka” nr 50/2020, na tle zdjęcia zaufanego człowieka Merkel, krzyczał: „DONALD TUSK – ZDRADA ALBO GŁUPOTA”. Już wówczas biła dwuznaczność tego przekazu, w którym nawoływał nieomal wprost do siłowego obalenia polskiego rządu. Twierdził, iż grozi nam katastrofa, jeśli nie zniszczymy PiS, „bo to jest zło. Bezdyskusyjne i z fatalnymi skutkami dla Polski”. Co zdumiewało – w nachalnie długim wywiadzie nie pojawiło się ani jedno słowo, które dotyczyłoby Niemiec i kanclerz Merkel. Wywiad gen. Pytla jest w warstwie propaganowo-narracyjnej rozbudowaną kopią owej operacji medialnej Tuska z grudnia 2020 roku. Jego zasadniczą tezą jest przekonywanie czytelnika, że PiS jest zły i służy Rosji. Znów paradoksalnie, mimo że artykuł ukazał się przecież w niemiecko-szwajcarskim piśmie, nie ma w nim ani jednego słowa o Niemcach. Dziwny to rodzaj intelektualnej ułomności w świetle decyzji zapowiedzianej 18 kwietnia przez szefa Bundeswehry generała Carsten Breuera, że Niemcy „przejmują odpowiedzialność za wschodnią flankę NATO”.

Pytel a kłamstwo smoleńskie

Ale Tuska i Pytla wiąże na śmierć i życie Smoleńsk. Dzięki ujawnionym dokumentom przez prof. Sławomira Cenckiewicza i raportowi komisji Antoniego Macierewicza wiemy, że kluczowe polskie służby nie tylko nie podjęły jakichkolwiek działań operacyjnych 10 kwietnia 2010 roku, aby zbierać materiały dowodowe, lecz wręcz je blokowały. A gdy tego dnia do Ambasady RP w Moskwie zgłosiła się osoba posiadająca wiedzę na temat zamachu jako przyczyny katastrofy Tu-154M, ówczesny szef Agencji Wywiadu wydał „z uwagi na toczące się w Rosji śledztwo” polecenie przekazania danych tego człowieka, który być może ryzykował swoje życie, rosyjskim służbom FSB. Szokuje też wówczas postawa samego Pytla, który zbagatelizował meldunek z 9 kwietnia 2010 roku, przesłany przez Centrum Antyterrorystyczne ABW, dotyczący planowanego uprowadzenia samolotu należącego do jednego z państw Unii Europejskiej. Z tak kluczowym dokumentem, zawierającym informacje operacyjne, ówczesny płk Pytel, który był wówczas dyrektorem Zarządu Operacyjnego Służby Kontrwywiadu Wojskowego, zapoznał się dopiero 12 kwietnia 2010 roku!

Dziś dzięki ujawnionym dokumentom wiemy, że Smoleńsk został natychmiast wykorzystany przez ekipę Tuska i SKW do radykalnej fraternizacji z ludźmi Putina. Już to, co zostało dotąd ujawnione, budzić może przerażenie. Wszystkiego tego nie wiedział gen. Sławomir Petelicki, który rzekomo popełnił samobójstwo 16 czerwca 2012 roku – długa seria samobójstw związanych ze Smoleńskiem dopadła również jego, po tym, jak zaczął się domagać dymisji rządu Tuska. On też ujawnił treść szokującego SMS-a, który był rozsyłany przez polityków PO tuż po zamachu. Była to gotowa instrukcja, zgodnie z którą każdy działacz miał twierdzić, że wszystkiemu winni są polscy piloci Tu-154. Wiadomość tekstowa sugerowała też współwinę prezydenta Kaczyńskiego. W jednym z wywiadów gen. Petelicki stwierdził: „Z wojskowego punku widzenia mogę powiedzieć, że jesteśmy jedynym krajem, w którym w dwóch identycznych katastrofach samolotów wojskowych najpierw straciliśmy prawie całe dowództwo lotnictwa, a następnie całe dowództwo sił zbrojnych z ich zwierzchnikiem prezydentem RP na czele. Tylu polskich generałów, ilu zginęło za rządu Donalda Tuska i kadencji Bogdana Klicha jako szefa MON, nie zginęło podczas II wojny światowej. Po dwóch wielkich katastrofach lotniczych usłyszałem z ust Bogdana Klicha, że państwo polskie zdało egzamin, a procedury stosowane w wojsku są tak znakomite, że on się nimi podzieli z innymi resortami. Szef MON chwalił się po śmierci jednych z najlepszych generałów, jakie miało całe NATO, a którzy zginęli w katastrofie CASY i Tu-154M, że ich zastępcy bardzo płynnie przejęli obowiązki”.

Kłamstwo smoleńskie było tym spoiwem, które połączyło ekipę Tuska z ludźmi pokroju Pytla. Dlaczego nie dziwi, że pierwszą decyzją ekipy 13 grudnia było przywrócenie kłamstwa smoleńskiego – filaru, na którym opiera się od 2010 roku operacja informacyjna wymierzona w społeczeństwo polskie. Przerażająca socjotechniczna makromanipulacja, która znów aktywowała setki ruskich agentów. Ale też w jej tle dokonywało się skuteczne przejmowanie przez skompromitowanych byłych ludzi SKW i WSI struktur kontrwywiadu.

Gen. Bohatyrewicz dałby w pysk Pytlowi

Pytel, „paradując” w generalskim mundurze z orłem na czapce na okładce „Newsweeka”, pisma, które tak otwarcie zbezcześciło polskie godło, widać nie obawia się, że generał Bronisław Bohatyrewicz, zamordowany w Katyniu, wstanie z grobu, aby przypomnieć mu po żołniersku, co to znaczy honor polskiego żołnierza. Ale od lat okładki pisma niemieckiego koncernu (ze współudziałem szwajcarskich pieniędzy) wbijają do polskiego języka neologizmy, które mają deprecjonować Polaków, polski naród. Z perspektywy takich Niemiec, które stoją za propagandą realizowaną przez „Newsweek”, Polak-patriota to obrzydliwa małpa, która winna w pełni podporządkować się Niemcom, co jasno sugeruje „jedynka” tego pisma z 2017 roku. Określa Niemcy mianem „Naszego ostatniego sojusznika”, który w tym czasie realizował energetyczną oś z Putinem, zabójczo niebezpieczną dla Polski i Europy, która otworzyła Rosji drogę do agresji na Ukrainę. Pytanie, dlaczego Niemcy – podczas okupacji – nie odważali się, w mediach wydawanych przez siebie, na tak antypolską retorykę, jak czynią to obecnie media niemieckie w Polsce?

Tuż po wybuchu wojny na Ukrainie premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński i szefowie rządów Czech, Petr Fala, i Słowenii, Janez Jansza, przybyli 16 marca 2022 roku do Kijowa na spotkanie z prezydentem Zełenskim. Kijów był nadal bombardowany. Była to pierwsza oficjalna misja Zachodu w stolicy Ukrainy. To wówczas, komentując to wydarzenie, Dmitrij Rogozin, szef giganta zbrojeniowego Roskosmosu, były wicepremier tego kraju ds. przemysłu obronnego i kosmicznego, tak napisał do Jarosława Kaczyńskiego: „Przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy”. Była to pierwsza tak czytelna aluzja, pochodząca z najbliższego kręgu Putina, mówiąca o tym, że mord smoleński to ich robota. Była to też oczywista groźba, że Jarosław Kaczyński skończy jak jego brat. W odpowiedzi na to wydarzenie kolejnym prorosyjskim skandalem popisał się niemiecko-szwajcarski koncern. Wydawany przez niego „Newsweek”, w numerze z 20 marca 2022 roku, na okładce ukazał Putina i Kaczyńskiego, sugerując ich sojusz. To szwajcarsko-niemieckie pismo stwierdzało: „Zamiary prezesa PiS. Wojna na Ukrainie nie zatrzymała putinizacji Polski”. Trudno o większe medialne barbarzyństwo, wymierzone przy tym w polską rację stanu i wpisującą się w narrację propagandy rosyjskiej. Forsowała ona wówczas pogląd, że Polska chce dokonać rozbioru Ukrainy. A pierwszy kwietniowy numer z 2022 roku niemiecko-szwajcarskiego „Newsweeka”, koncernu blisko związanego z niemieckim rządem, ma skandaliczną okładkę, na której prezydent Joe Biden prowadzi za rączkę znacznie pomniejszonego Andrzeja Dudę. Główny podpis: „Nowy pan prezydenta”. Poniżej dodatkowy podpis pod okładką stwierdza, iż prezydent RP, „dziś jest sterowany przez administrację Joe Bidena”. Ten propagandowy, gadzinowy komunikat nie tylko powielał propagandę Putina, lecz także realizował interesy tych elit niemieckich, które dążą do wypchnięcia USA z Europy, co byłoby zabójcze dla naszego bezpieczeństwa.

Pytel i długie ramię Moskwy

W wywiadzie dla „Newsweeka” Pytel ogłasza, iż „Polska powinna się liczyć z tym, że plan zamachu na Tuska leży u Putina na stole”. Nie plan, lecz teczka smoleńska. Nie leży ona jednak na stole, lecz jest przechowywana w tajnym kremlowskim archiwum. Spełnia taką samą współcześnie rolę jak teczka katyńska – jest instrumentem oddziaływania na część elit polskich utopionych po uszy w kłamstwie smoleńskim. Dla Putina Tusk na czele Polski to strategiczny sukces. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zmasakrowane zostały wszystkie kluczowe elementy państwa, a ludzie z byłego WSI przejęli faktyczną kontrolę nad armią. Lincz na generale Gromadzińskim był elementem fali czystek, która śmiertelnie osłabi polska armię. Pytel widać zapomniał, jak po wyborach Łukaszenka otwarcie cieszył się z ich rezultatu: „Polacy spisali się naprawdę dobrze. Nie spodziewałem się takiego wyniku. Po prostu odmówili udziału w tej grze z PiS. Kibicuję Polakom. Dobra robota!”. Ma więc Pytel głęboką rację w jednym – Rosja już tu jest. Serial „Reset” dokładnie to potwierdza.
Każdy kolejny krok Tuska daje cichą satysfakcję na Kremlu – jak atak na gen. Gromadzińskiego, co wywołało szok u naszych sojuszników z NATO, czy atak na polskiego ambasadora w Sojuszu, Tomasza Szatkowskiego. Każde z tych posunięć demontuje naszą geopolityczną pozycję. Ale Pytel przekonuje w „Newsweeku”, że „Ludzie już wiedzą, że Rosja to znak firmowy rządów PiS”. Problem znów sprowadza się do kwestii fundamentalnej – teczki smoleńskiej. Gdyby powtórzył się scenariusz agonii ZSRS i Rosja, tak jak Związek Sowiecki – aby uwiarygodnić nowe władze po eliminacji Putina – ujawniłaby „gorące” materiały, doświadczylibyśmy odkrycia prawdy o mordzie smoleńskim. A ci, którzy w Polsce oparli swoją władzę na tym kłamstwie, trafiliby na śmietnik historii.

Jeśli spojrzymy na wywiad Pytla dla „Newsweeka” z perspektywy rosyjskich korzyści operacyjnych, to nagle wszystko wydaje się jasne i dobrze wkomponowane w szerszy kontekst wojny mentalnej prowadzonej przez Rosję wobec Polski. Jessikka Aro, fińska dziennikarka, w książce „Światowa wojna Putina” ukazuje Smoleńsk jako jedną z kluczowych operacji Rosji. W wywiadzie dla „Gazety Polskiej” nr 21/2024 stwierdza: „W pierwszych minutach po katastrofie Rosjanie rozpoczęli kampanię, której dotychczas nigdy nie widziałam. Od razu zaczęli oskarżać polskich pilotów i dowódcę sił powietrznych. Kiedy przeglądałam zarówno rosyjskie media publiczne, jak i te w cudzysłowie »wolne, prywatne«, jedyne co widziałam, to rosyjskich urzędników, generałów. […] Ta kampania dezinformacyjna trwa w najlepsze do dzisiaj. [...] Istnieje też wyjątkowo przerażająca warstwa rosyjskich, kiedyś sowieckich, komunistycznych agentów wpływu i szpiegów, którzy próbują zahamować jakikolwiek przekaz prawdziwych informacji na temat tej tragedii”. Na tym tle dziwnie znajomo wygląda narracja Pytla, gdy w wywiadzie stwierdza: „Co w zamian za władzę lub udział w interesach mają do zaoferowania Kaczyński i jego ludzie? Mają do sprzedania Polskę. Sprzedać Polskę to znaczy przygotować ja do połknięcia przez Rosję. […] Wygląda na to, że w jego otoczeniu [J. Kaczyńskiego] znajdują się ludzie, którzy chodzą na pasku Rosji i podsuwają rozwiązania. Ale Kaczyński jest świadomy, że działa na rzecz Rosji. Zjednoczona Prawica na każdej możliwej płaszczyźnie – politycznej, światopoglądowej, społecznej – pchała nas w objęcia Putina. Godził się na to, żeby mieć władzę, która zatka dziury w jego duszy. Polska stała się ofiarą jego prymitywnych potrzeb, a PiS liczyło na bezkarność”.

Pytel chce chwycić za pysk dziennikarzy i prawicę

Pytel mówi, że PiS zdradził Polskę. Wskazuje też na media. Stwierdza: „Teraz utracili TVP, ale pozostaje kwestia szerokiego grona dziennikarzy, którzy współpracowali z PiS. Wielu rzeczy nie wiemy, jeżeli chodzi o mechanizmy, które funkcjonują w mediach, także na szczeblach zarządczych. Dzięki tym, którzy byli łagodnie nazywani symetrystami, PiS mogło trwać osiem lat. Determinacja mediów, żeby nie rozliczyć się ze swoich Suwartów, jest jak walka o życie, widocznie ich relacje z tamtą władzą były głębokie. Ale dezinformacja, kłamstwa i rozmywanie odpowiedzialności za zło będą skrzeczeć. Nie wierzę, że symetryzm przetrwa”. Otwarcie zapowiada, że „Nasze służby się odbudowują i środowisko Zjednoczonej Prawicy będzie zapewne jednym z głównych kierunków ich działań”. A więc po to jest owa fala ludzi, o których mówiła Jessikka Aro, którzy zalewają SKW i inne służby, aby spacyfikować media i zniszczyć PiS – by już raz na zawsze zniknęła kwestia smoleńska i można było wyczyścić trefne dla PO dokumenty, pokazujące skalę współpracy ekipy Tuska z Putinem.

Porażające konkluzje raportu komisji ds. wpływów rosyjskich

Według jednego z realnych scenariuszy przedstawionych przez prof. Anrew Michtę, wybitnego amerykańskiego analityka, w ciągu trzech–pięciu lat Rosja może dokonać agresji na Polskę. W tak krytycznym momencie na czele polskiego rządu stoi człowiek potężnie uwikłany w relacje z ekipą Putina. Ujawnił to cząstkowy raport komisji do spraw wpływów rosyjskich. Jego konkluzje są porażające: „W odniesieniu do […] premiera Donalda Tuska oraz ministrów Jacka Cichockiego, Bogdana Klicha, Tomasza Siemoniaka i Bartłomieja Sienkiewicza Komisja rekomenduje niepowierzanie im zadań, stanowisk i funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa”. Równie zdecydowane zalecenia padają wobec byłych szefów Służby Kontrwywiadu Wojskowego, gen. Janusza Noska, gen. Piotra Pytla oraz zastępcy szefa SKW, płk Duszy. Oni także powinni być objęci zakazem powierzania im „zadań, stanowisk i funkcji związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo RP”. Wszystko to jest konsekwencją zebranej i ujawnionej dokumentacji, ukazującej skrajny stopień zażyłości między elitą SKW a FSB, a także skalę wpływów Federacji Rosyjskiej na Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, co skutkowało skrajnym zagrożeniem bezpieczeństwa państwa polskiego. To, co wydarzyło się po Smoleńsku, musi przerazić każdego, kto sięgnie do zgromadzonej dokumentacji. Niewiele wydarzeń w naszej najnowszej historii równie spektakularnie odkrywa i dokumentuje kulisy tajnej wojny, jaką Rosja prowadziła przeciwko Polsce, wykorzystując w niej elity skupione wokół Tuska.

Środa, 29 listopada – gdy prof. Sławomir Cenckiewicz, przewodniczący Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022, ujawnił raport cząstkowy opracowany przez zespół badaczy – była jak eksplozja atomowej bomby. W oparciu o zebrane dowody, w tym dokumenty podpisane przez D. Tuska, raport udowadnia, że „Służba Kontrwywiadu Wojskowego, będąc instytucją, której jednym z podstawowych zadań jest ochrona Sił Zbrojnych RP przed zagrożeniami ze strony obcych służb specjalnych, uległa wpływom Federacji Rosyjskiej”. Odbyło się to „z przyzwolenia ze strony kierownictwa państwa”. Kilka godzin po przedstawieniu Raportu, dokładnie w 193. rocznicę wybuchu wojny polsko-rosyjskiej w 1830 roku, ludzie postawieni w Raporcie w stan oskarżenia, przeforsowali w Sejmie, na podstawie uchwały, usunięcie członków Komisji. Zdenerwowany Tusk przypominał swym zachowaniem Lecha Wałęsę z czerwca 1992 roku. Podczas obalania wówczas rządu premiera Olszewskiego przez układ postkatyński, agent „Bolek” z trudnością panował nad emocjami. Aktywną rolę podczas „nocy teczek” odegrał wówczas Donald Tusk. Jego słynne „Panowie, policzmy głosy”, przeszło do historii narodowej hańby. Konkluzje Raportu, w innej formie, przedstawił już pod koniec 2021 roku sam Tusk w książce „Wybór”. Jest to publikacja ukazująca człowieka, który przekroczył ostateczną granicę moralną. Stwierdził w niej: „Kiedy idę ulicą, myślę czasami, że co piąta osoba, którą mijam, uważa, że być może to ja do spółki z Putinem zabiłem prezydenta. A przynajmniej, że jestem w to zamieszany”.

Smoleński zamach a SKW i FSB

Przy lekturze Raportu poraża ogrom kontaktów i spotkań z agentami rosyjskiego FSB. To była swoista orgia, istne szaleństwo pozbawione ze strony SKW nawet elementów profesjonalizmu. A wszystko działo się pod swoistym parasolem ochronnym owej ekipy – z przyzwolenia ze strony kierownictwa państwa. Jeden z członków usuniętego zespołu, prof. Przemysław Grajewski vel Żurawski, analizując zgromadzone materiały, zwraca uwagę, iż „Obok dokumentów istniejących trzeba wskazać tę zadziwiającą okoliczność, że dokumenty, które powinny być wytworzone, nie istniały”. Gigantyczna w swej skali liczba spotkań elity SKW z agentami FSB odbywała się bowiem najczęściej w formule zdumiewającej. Drobny fragment raportu ze strony 32: 8 lutego 2011 roku odbywa się spotkanie Wiaczesława Kołotowa, agenta FSB. Nie ma żadnych notatek służbowych po stronie SKW określających, co było tematem rozmów. Nic. To samo dotyczy 17 lutego 2011 roku, 17 marca i 24 marca, gdy Władimir Juzwik z FSB spotykał się z polskimi oficerami SKW. Lektura Raportu ukazuje, iż miażdżąca większość owych niemal 100 kontaktów między oficerami SKW a elitą agentury FSB odbywała się w ten sam sposób – poza pomieszczeniami Służby Kontrwywiadu Wojskowego i bez jakichkolwiek notatek z ich przebiegu. Co gorsza, według Raportu fakt odbytych spotkań udawało się czasami ustalić jedynie na podstawie „dokumentacji finansowej”, a więc rachunku za jedzenie opłacane z pieniędzy polskich podatników. Tak było w przypadku rozmów 4 kwietnia 2011 roku w restauracji „Dom Polski” niedaleko ambasady Rosji. Dobrze się żyło agentom FSB w Polsce. Ale takie rachunki to jedyny dowód spotkania oficerów SKW z przedstawicielami FSB. Nie ma bowiem żadnych notatek służbowych. Szokujące jest – co mocno akcentuje Raport – iż „Między kwietniem 2010 r. a grudniem 2011 r. współpraca SKW–FSB prowadzona była bez formalnej zgody prezesa Rady Ministrów i potwierdzonej w dokumentach wiedzy ministra obrony narodowej”. Przypomnijmy, iż dzieje się tak między służbą państwa NATO-owskiego a agentami FSB, którzy mieli już wówczas na swoim koncie wiele mordów dokonanych na Zachodzie. Na przykład Aleksandr Litwinienko, były agent FSB, został zamordowany w 2006 roku na terenie Wielkiej Brytanii. Był pierwszą osobą na świecie zamordowaną z wykorzystaniem alfa-polonu-210. A więc był to atak na państwo NATO-owskie z wykorzystaniem terroryzmu nuklearnego.

Czy to znaczy, że SKW poszło na współpracę z rosyjskim wywiadem po Smoleńsku samowolnie, bez wiedzy Tuska i jego otoczenia? Przypomnijmy, iż w zamachu zginęła wówczas elita Rzeczypospolitej, w tym dwaj prezydenci RP – prof. Lech Kaczyński i Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent RP na uchodźstwie. Służba Kontrwywiadu Wojskowego winna chronić nie tylko siły zbrojne przed zagrożeniami ze strony obcej agentury, lecz takze jej zwierzchnika. Ale w Smoleńsku zamordowane zostało całe dowództwo polskich sił zbrojnych. W długiej historii NATO żadne państwo Sojuszu nie doświadczyło większej katastrofy. Przypomnijmy – śmierć ponieśli: „czterogwiazdkowy” gen. Franciszek Gągor, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. dyw. Tadeusz Buk, dowódca Wojsk Lądowych RP, gen. broni pil. Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych RP, wiceadmirał Andrzej Karweta, dowódca Marynarki Wojennej RP, gen. dyw. Włodzimierz Potasiński, dowódca Wojsk Specjalnych RP, gen. broni Bronisław Kwiatkowski, Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych RP. Ale polegli także trzej inni generałowie: gen. bryg. Kazimierz Gilarski, dowódca Garnizonu Warszawa, bp. gen. dyw. Tadeusz Płoski, katolicki biskup polowy WP, abp gen. bryg. Miron Chodakowski, prawosławny ordynariusz WP. Zostali zamordowani także: ks. Płk Adam Pilch, p.o. ewangelickiego biskupa wojskowego, i ks. ppłk pil. Jan Osiński, Ordynariat Polowy WP. Dopiero 11 listopada 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu płk. Pawła Plusnina, majora Wiktora Ryżenki i porucznika Nikołaja Krasnokutskiego, którzy 10 kwietnia 2010 roku kierowali ruchem lotniczym na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. Są oskarżani o umyślne spowodowanie katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć poniosła cała 96-osobowa delegacja państwa polskiego. Innymi słowy sąd III RP oficerów rosyjskiej armii oskarżył po 12 latach, w świetle zgromadzonych dowodów, o zamach, którego celem było zabicie elity polskiego państwa. Dziś wiemy, że był to początek realnej wojny Rosji z narodem polskim. Ale też szokującego i szybkiego zbliżenia SKW z FSB, które stało za tym zamachem.

Najlepsza rosyjska agentura rozpracowywała Polskę

To ci ludzie będą stali za ową falą dezinformacji mających ukazywać fałszywą narrację o Rosji, a służyć będzie do tego owa komisja Tuska do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce w latach 2004–2024. Na jej czele stoi szef SKW, gen. Stróżyk, który ma już za sobą spektakularną akcję z gen. Gromadzińskim, która wywołała szok w NATO, ale spotkała się z pozytywną oceną mediów rosyjskich. Problem w tym, iż jego zastępcą w SKW jest płk. Krzysztof Dusza, jeden z głównych negocjatorów umowy zawartej przez SKW z rosyjskim FSB za czasów „resetu” Tuska, która zobowiązywała nas do współdziałania z Rosją w działaniach wymierzonych przeciw NATO! Co jeszcze bardziej kuriozalne, to dzięki Stróżykowi Dusza został wybawiony z poważnych tarapatów. Naczelny Sąd Administracyjny umorzył bowiem, toczące się od 2021 roku, postępowanie kasacyjne. Jego skutkiem mogło być pozbawienie go stopnia oficerskiego. Umorzenie nastąpiło tylko dlatego, że w styczniu 2024 roku Stróżyk cofnął sprawę kasacyjną mimo twardych ustaleń raportu komisji prof. Cenckiewicza. A przecież to ten raport wprost wymienia grupę agentów FSB skierowaną do rozpracowywania Polaków – gen. Aleksandra Bezwierchnego, szefa Departamentu Kontrwywiadu Wojskowego FSB, gen. Mikołaja Juriewa, jego zastępcę, płk. Władimira Juzwika, płk. Siergieja Kumienkę i gen. Jurija Szepielenkę. A to oznacza, że przeciwko SKW Rosjanie rzucili najlepszych swoich ludzi. Kluczowa jest tu postać asa FSB, najwybitniejszego specjalisty od rozpracowywania struktur NATO, gen. Bezwierchnego. Od momentu gdy Putin doszedł do władzy w 2000 roku, radykalnie zwiększył możliwości Kontrwywiadu Wojskowego FSB i postawił na jego czele tego sprawdzonego w czasach bolszewickich agenta KGB. Bezwierchny stał za serią najbardziej spektakularnych sukcesów Kontrwywiadu Wojskowego FSB w walce z NATO – w tym rozpracowania Siergieja Skripala. On też doprowadził do skazania płk. Walentina Szabaturowa, który za szpiegostwo na rzecz NATO otrzymał 12 lat więzienia. Jego sukcesem było również rozpracowanie płk. Wasilija Chitruka, współpracownika państwa NATO-owskiego, Litwy, skazanego na 7,5 roku więzienia. Jednym z najważniejszych jego sukcesów w walce z Sojuszem i USA było rozpracowanie płk. Władimira Nestereca, starszego inżyniera doświadczalnego, który pracował na Kosmodromie Plesieck – najbardziej wysuniętym na północ z wszystkich kosmodromów na świecie. Miał przekazywać informacje dotyczące rakiet Topol-M. Został zatrzymany w styczniu 2010 roku na terytorium Ukrainy i skazany 10 lutego 2012 roku na 13 lat więzienia. Dwa miesiące po tym jego sukcesie Bezwierchny gościł u siebie w Moskwie w kwietniu 2012 roku delegację SKW w składzie: gen. bryg. Janusz Nosek, płk Dariusz Pilarz, płk Krzysztof Dusza i ppłk Piotr Pytel. Ekipa ta spotkała się przy okazji z szefem FSB, gen. Aleksandrem Bortnikowem, który odgrywa dziś kluczowa rolę w wojnie hybrydowej przeciwko RP i który kontrolował i nadzorował rosyjską agenturę podczas październikowych wyników w Polsce. Raport ukazuje też wykorzystanie aktywności gen. Noska i gen. Pytla do działań dezinformacyjnych, które miały lansować narrację, iż PiS jest przesiąknięty agenturą rosyjską.

     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze

  • FOT. ADOBE STOCK

    W demograficznym „punkcie zwrotnym”

    Według badań przeprowadzonych w tym roku przez Centrum im. Adama Smitha, aż 35 proc. młodych Polek i Polaków deklaruje, że nie chce mieć dzieci. Dane GUS-u pokazują, że liczba urodzeń w Polsce...
    Małgorzata Matuszak
  • FOT: WIKIMEDIA

    Wandea, siostra Polski

    „Wandea […] dla całego świata była siostrą Polski i Irlandii... Jej bolesne narodziny odbyły się przy biciu parafialnych dzwonów i warkocie werbli, przy śpiewie nabożnych pieśni na północy.... I tak...
    Ewa Polak-Pałkiewicz
  • fot. Stefan Czerniecki czerniecki.net

    Neapol śladami Maradony

    O Diego Maradonie trudno tu zapomnieć. Wizerunki piłkarskiego bożyszcza znajdziemy w Neapolu niemal wszędzie. Będą na większości turystycznych straganów z pamiątkami. Bo Neapol nadal pragnie zarabiać...
    Stefan Czerniecki
  • FOT: WIKIPEDIA

    Republika, czyli bogactwo myśli

    Nawet w czasach gdy szkoła średnia zapewniała przyzwoite wykształcenie humanistyczne, to jednak polska myśl polityczna pojawiała się tam jedynie w historii kilku postaci, jakby cały dorobek narodowej...
    Jakub Augustyn Maciejewski
  • FOT: IPN(3)

    Dzieci „małego Oświęcimia”

    Obóz koncentracyjny dla dzieci i młodzieży polskiej stworzony został przez Niemców podczas II wojny światowej przy ulicy Przemysłowej w Łodzi. Jako obóz pracy przymusowej nastawiony był także na...
    Agnieszka Kowalczyk
  • FOT. ALEXANDER KAZAKOV / SPUTNIK / KREMLIN POOL/PAP/EPA

    Figury Putina

    Wojna jest zbyt poważną rzeczą, by powierzyć ją wojskowym Georges Clemenceau, premier Francji Już przed laty na demonstracjach antyreżimowych w Rosji – to było dawno temu, gdy jeszcze przychodziły...
    Antoni Rybczyński