Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Przez mękę z Matką Boską Kozielską

Dodano: 28/02/2023 - Numer 200 (03/2023)
fot. Wikipedia
fot. Wikipedia

28 lutego 1940 roku był dniem szczególnym dla Henryka Mikołaja Gorzechowskiego. Wtedy to za drutami obozu jenieckiego w Kozielsku obchodził swoje dziewiętnaste urodziny i otrzymał od uwięzionego wraz z nim ojca niezwykły prezent – płaskorzeźbę Matki Boskiej, wykonaną własnoręcznie na kawałku deski odciętej z pryczy. Na odwrocie widniał napis: Kozielsk 28 II 1940. „Odbyło się to bez słów – wspominał – po prostu serdecznie się uściskaliśmy. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem łzy w oczach Ojca. Później zrozumiałem, jak wielką symbolikę miało to wydarzenie. I ocalałem. Wraz ze mną, mimo licznych rewizji, ocalała płaskorzeźba. Dzisiaj jest dla mnie wielką relikwią”. 

15 lipca 1939 roku Henryk Mikołaj Gorzechowski jako ochotnik został zaprzysiężony na ułana i otrzymał przydział do Szkoły Podchorążych Kawalerii. Gdy wybuchła II wojna światowa, jego pierwszym zadaniem było przedarcie się do Garwolina i ewakuowanie stamtąd majątku pułkowego. Tam też spotkał swego ojca – porucznika Henryka Witolda Gorzechowskiego (nosili takie samo imię), który objął dowództwo taboru. Odtąd szli razem ku Włodzimierzowi Wołyńskiemu, staczając po drodze potyczki z Niemcami.

W rękach Sowietów

Kiedy 17 września Sowieci uderzyli od wschodu, byli już za Równem, w strefie działań zbrojnych Armii Czerwonej. Wtedy to młody ułan, znalazłszy się na kwaterze u popa, nagle zaalarmowany został, że oto nadchodzą bolszewicy. Równocześnie z radia doszły go słowa haniebnego apelu

     
7%
pozostało do przeczytania: 93%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze