Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Jamnik Manitiusa, osioł Lehmanna

Dodano: 03/11/2022 - Numer 11 (196)/2022

120 lat temu Edward Manitius pierwszy raz otworzył oczy na warszawskiej Pradze, tam też je zamknął blisko pół wieku temu. Zanim ten potomek szanowanej i zasłużonej warszawskiej rodziny ewangelicko-augsburskiej rozpoczął swoją przygodę z produkcją zabawek, zdążył już podpatrzyć rynek we Francji, w Niemczech, Holandii. Wiadomo, że już jako właściciel fabryczki, po 1926 roku jeździł w podróże handlowe do europejskich stolic, z ksiąg obstalunkowych wynika zaś, że wysyłał swoje wyroby nawet do Nowego Jorku.

Jest rok 1906. Na fotografii z berlińskiego atelier Emilii Vogelsang, czteroletni Edward Manitius, przyszły „król praskich zabawek”, pozuje w towarzystwie mamy, Jadwigi z Rozmanithów – Manitius i rodzeństwa – Haliny i Ludwika. W czasie, gdy wykonano to zdjęcie, Niemcy były potentatem branży zabawkarskiej. W 1914 roku ponad 80 proc. zabawek dostępnych na światowych rynkach pochodziło z niemieckich manufaktur i fabryk. Edward i jego rodzeństwo z Berlina wrócili najprawdopodobniej z pluszowymi misiami, lalką, może nawet z blaszanym autem z fabryki Lehmanna. Dwanaście lat później najmłodszy bohater tamtej fotografii już sam projektował i sprzedawał zabawki. 

Słonik na cukierki

Manitius nie był zwyczajnym właścicielem fabryki zabawek, on był jej sercem, konstruktorem, projektantem, głównym PR-owcem i dobrym duchem. Sam projektował zabawki, gry, nowatorskie drewniane opakowania na słodycze w formie dzikich zwierząt, którym nadawał pogodny wyraz

     
20%
pozostało do przeczytania: 80%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze