Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Poezje spod kufla z piwem

Dodano: 01/06/2016 - Numer 6 (124)/2016
Poeta Ryszard Milczewski-Bruno znany był z alkoholowych bójek i ekscesów. Do legendy przeszły jego mniej lub bardziej ekscentryczne wybryki i nieokrzesany sposób bycia. Anegdota głosi, że do jednej z takich sytuacji doszło w toruńskiej knajpie Trzy Korony. Bruno wypił tam kieliszek wódki. Następnie go rozgryzł, w efekcie czego pokaleczył sobie usta i policzki. Co zrobił poeta? Zamówił następną wódkę, żeby zdezynfekować rany. Kiedy w podręcznikach literatury pisze się o tzw. poetach przeklętych – pomijam już fakt, że to kategoria sztuczna i sprowadzająca do wspólnego mianownika bardzo odmienne osobowości i życiorysy twórców – to wymienia się zazwyczaj cztery osoby: Edwarda Stachurę, Andrzeja Bursę, Rafała Wojaczka i Halinę Poświatowską. Inni giną w zapomnieniu. Wśród nich zapodział się także gdzieś Ryszard Milczewski-Bruno. Zapodział się, a zarazem jest. Do niego zwraca się przecież Edward Stachura w utworze „Nie rozdziobią nas kruki”: Ruszaj się, Bruno, idziemy na piwo;  Niechybnie brakuje tam nas!  Od stania w miejscu niejeden już zginął,  Niejeden zginął już kwiat! Z kolei każdy fan Marka Grechuty z pewnością zna piosenkę „Gdzieś w nas”. Mało kto wie, że autorem tekstu jest właśnie Milczewski. Dlaczego o poecie pamiętają tylko profesorowie literatury, szperający w czasach PRL-u dziennikarze i zbuntowana młodzież, która zawsze i w każdych czasach utożsamia się z romantykami o pogmatwanych życiorysach? W przypadku Bruna odpowiedzi na to pytanie można
     
7%
pozostało do przeczytania: 93%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze