Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Z globalnego tygla

Dodano: 03/12/2014 - Numer 11 (105)/2014
Czasem chodzę na pogrzeby ludzi z Ministerstwa Bezpieczeństwa, oficerów prowadzących. Widuję tam również tych, których prowadzili. To są więzy, które często utrzymują się aż do śmierci – mówił w niedawnym wywiadzie dla „Die Zeit” ekspert ds. tajnych służb i naukowy pracownik Federalnego Urzędu ds. Akt Stasi (BStU) Helmut Müller-Enbergs. Świętując 9 listopada tego roku 25. rocznicę upadku Muru Berlińskiego, Niemcy skupili się na euforii zjednoczenia, wspominali demonstracje w Lipsku, Hansa-Dietricha Genschera na balkonie Ambasady RFN w Pradze, radość tych, którym wypłacono po 100 marek na powitanie. O architektach Ministerstwa Bezpieczeństwa i ich pomocnikach po obu stronach muru mówiono półgębkiem. Tymczasem w 1989 r. 40 proc. etatowych oficerów Stasi nie miało nawet 30 lat, 70 proc. nie przekroczyła 40. roku życia. Armia Ericha Mielke i Markusa Wolfa nie rozpłynęła się przecież w powietrzu. To samo tyczy się ich tajnych podopiecznych. We wspominanym wywiadzie Helmut Müller-Enbergs otwarcie mówi o tym, jak po upadku muru wielu byłych już oficerów Stasi zostało przygarniętych przez struktury biznesowe – niejeden zachodni koncern chciał mieć na po- kładzie człowieka starego systemu dysponującego siecią przydatnych kontaktów na Wschodzie. A to i tak wierzchołek góry lodowej. Do dziś mamy śladowe pojęcie o agentach NRD w RFN, nie mówiąc już o aktach, które wywędrowały do moskiewskich archiwów czy taśmach i dyskietkach Głównego Zarządu Wywiadu (HVA), które
     
24%
pozostało do przeczytania: 76%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze