Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Dlaczego trzeba protestować na ulicach?

Dodano: 30/08/2013 - Numer 8 (90)/2013
Demonstracja to nie „tłum”, jak to nazywają wrogo nastawieni komentatorzy. Demonstracja to zmaterializowany obraz wspólnoty skupionej wokół wartości, bo ludzie wychodzą na ulicę nie tylko przeciw czemuś, lecz także w imię czegoś. I taki charakter miały zawsze demonstracje „Solidarności”, miesięcznice smoleńskie, marsze niepodległości i marsze w obronie Telewizji Trwam.   Do kluczowych elementów filozofii Okrągłego Stołu, na której oparto po 1989 r. życie polityczne w III RP, należała obok wykluczenia opozycji antykomunistycznej także moralna delegitymizacja protestów społecznych. Zaczęło się to od upartego powtarzania, że „Polacy nie powinni rozstrzygać swoich sporów na ulicach”, w czym celowali Bronisław Geremek i Adam Michnik. Było to dziwne, bo w stanie wojennym „Solidarność” mierzyła swoją siłę właśnie skalą demonstracji ulicznych i jeszcze w 1988 r., kiedy uczestnicy zawieszonego strajku w Stoczni Gdańskiej (w tym, co uwieczniono na zdjęciach, Tadeusz Mazowiecki) przeszli pochodem przez ulice Gdańska, nikomu na opozycyjnych salonach to nie przeszkadzało.  Jak prano mózgi milionom Polaków   Ale w III RP stosunek do strajków, protestów i demonstracji ulicznych zmienił się diametralnie. Strajki zaczęto przedstawiać jako dowód niezwykłej rzekomo roszczeniowości związków zawodowych i robotników. Demonstrację przeciw Lechowi Wałęsie po „nocnej zmianie”, na której spalono jego kukłę, uznano za niewidziany w świecie skandal. O paleniu opon w czasie demonstracji
     
9%
pozostało do przeczytania: 91%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze