Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Terror kieszonkowych robespierków

Dodano: 01/12/2009 - Numer 11 (45)/2009
Od ciągłego zezowania dostaje się trwałego zeza. Młodym i ładnym kobietom dodaje to nieraz wdzięku; patrz „Zmartwychwstanie” Tołstoja. Natomiast szanującym się pisarzom jest z zezem raczej nie do twarzy. A czy zezowatym z wyboru i przyzwyczajenia również przysługują palmy męczeńskie? Jak by wyglądało dziejopisarstwo, gdyby nie były znane życiorysy wielkich, a nawet średnich i pomniejszych postaci historycznych? Wiadomo, jak wielkie znaczenie dla historyków ma lektura wspomnień i pamiętników. Każdy taki pamiętnik zawiera przecież życiorys piszącego i przyczynki, nieraz zasadniczej wagi, do życiorysów innych znanych mu osób. Sądzę, że to samo dotyczy w dużym stopniu pisarzy i artystów. Przeciwnicy biografizmu, a takich nie brakuje, twierdzą, że zaciemnia obraz twórczości i jest w krytyce literackiej nieprzydatny, ale trudno się zgodzić z tak skrajną opinią. Od dłuższego czasu rozlegają się głosy, że zaglądanie do życiorysów tzw. nowym emigrantom jest nietaktem, a nawet grubą nieprzyzwoitością. Wystarczy, że „wybrali wolność”, a to, jak postępowali uprzednio w kraju, nie ma najmniejszego znaczenia. Choćby kto był utytłany w diabelskiej smole aż po uszy, sam fakt, że z własnej woli wyrwał się z piekła, powinien w zupełności wystarczyć. Należy go obmyć hyzopem przebaczenia, a natychmiast „nad śnieg bielszym się stanie”.Jak byłem kanalią i hitlerowcem Okazuje się przy tym, bo tak już przy paru okazjach czarno na białym wypisano, że kto takiej postawy nie podziela
     
13%
pozostało do przeczytania: 87%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze