Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Pokój, któremu na imię wojna

Dodano: 02/09/2025 - Numer 226 (09/2025)
FOT. WWW.WHITEHOUSE.GOV
FOT. WWW.WHITEHOUSE.GOV

Można uznać, że wszystko idzie w dobrym kierunku, jeśli tylko na chwilę zapomnimy, że przy stole musi zasiąść jeszcze Rosja – tak można by podsumować ostatnie wysiłki pokojowe administracji Trumpa, do których zaprzęgnięto Europę i Ukrainę. Gwarancje bezpieczeństwa i deklaracja udziału w nich USA, rozważania o terytorialnych koncesjach, de facto czy de jure – to wszystko ważne ustalenia, ale nabiorą mocy pod jednym warunkiem – wojna musi dobiec końca. A o tym, czy to się stanie, ciągle decyduje Rosja.

Lektura reakcji liberalnych komentatorów i ekspertów na tydzień, w którym obserwowaliśmy spotkanie Trump–Putin na Alasce i amerykańsko-europejsko-ukraiński szczyt w Białym Domu, nasuwa jeden wniosek. Skupianie się na Trumpie i krytykowanie jego zachowania czy gestów pozwala na pominięcie faktów, które wszyscy znają, i zapomnienie na chwilę o własnej bezradności. Łatwiej jest mówić na przykład o tym, że Trump chce wymóc na Zełenskim terytorialne koncesje, a dzielni Europejczycy jadą do Waszyngtonu, by bronić prezydenta Ukrainy, niż o tym, że nikt nie ma ochoty, wiary ani gotowości do poświęceń, by rosyjskie zyski terytorialne zatrzymać czy nawet odwrócić. Mówi się na przykład, że Trump nie rozumie dyplomacji, daje się ograć Putinowi, a Steve Witkoff powtarza brednie rosyjskiej propagandy. Magazyn „Foreign Policy”, jako przykład innej postawy, z uznaniem cytuje prezydent Macrona, który na konferencji po spotkaniu w Białym Domu stwierdził: „Nie jestem przekonany, że

     
10%
pozostało do przeczytania: 90%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze