Operacja „Pancerna brzoza 2”

Na naszych oczach właśnie rozgrywa się operacja „Pancerna brzoza 2”. Tamta sprzed 14 lat miała rosyjski zamach na Prezydenta RP przerobić na wielki akt pojednania narodów, a ta trwająca aktualnie ma ukazać ludzi od umowy z FSB i podporządkowujących Polskę woli Putina jako bezwzględnych obrońców przed rosyjską agresją.

Na fali ożywienia premiera Tuska w sprawie obrony granicy RP, Platforma opublikowała spot wyborczy, chwalący pomysł tzw. tarczy wschód. Trzeba przyznać, iż jest on wręcz symboliczny, bo pokazuje prawdziwe podejście partii szefa rządu i jego samego do bezpieczeństwa Polski. Na mapie czerwoną liną zaznaczono przebieg zapowiedzianej fortyfikacji, która wedle tej ilustracji ma odgrodzić Polskę od Litwy zasiekami i pasem zaminowanego terenu, a granicy z Rosją nikt nie będzie już umacniał. Ktoś powie: błąd grafika. A w mojej opinii po prostu zwykła ściema, którą najwyraźniej w PO doskonale rozumieją i wobec tego nawet nie zastanawiali się, gdzie ta „tarcza wschód” będzie i kogo ma chronić. Oni dobrze wiedzą, że to opowieść na kampanię, która ma swoje cele propagandowe, a nie obronne. Jakie zatem na dziś zadanie ma koncepcja fortyfikacji? Ma ochronić nie Polskę, a Tuska i jego partię przed wyborczą klęską. Ma odciągnąć uwagę od prorosyjskości szefa rządu, wedle profesora Sławomira Cenckiewicza najbardziej przychylnego Moskwie polskiego polityka na tym stanowisku w historii III RP.

Bo oto Tusk przeprowadzający inspekcje na wschodzie kraju ma się