Świąteczna promocja! Teraz prenumerata z super prezentami. Dowiedz się więcej ›› x

Najemnicy, firmy, trolle. Dzielą spadek po Prigożynie

Dodano: 04/10/2023 - Numer 206 (10/2023)
FOT. ANATOLY MALTSEV/PAP/EPA
FOT. ANATOLY MALTSEV/PAP/EPA

Imperium biznesowe Jewgienija Prigożyna – od Prywatnej Spółki Wojskowej (CzWK) Wagnera, przez firmy cateringowe i wydobywające złoto, po spółki medialne i „fabrykę trolli” – zostało zbudowane w taki sposób, że nie trzeba wiele wysiłku, aby je przenieść pod czyjąś kontrolę lub podzielić między innych ludzi Kremla. Od strony prawnej. Bo są jeszcze nieformalne uwarunkowania – choćby w Afryce. Ale chyba głównym problemem jest to, że do podziału zgłosiło się wielu chętnych. Oligarchowie, wywiad wojskowy, resort obrony, służby cywilne, urzędnicy z administracji prezydenckiej. Co ciekawe, najsmaczniejsze kąski to wcale nie Grupa Wagnera. Choć to wokół niej kręciła się większość interesów Prigożyna.

Głównym fizycznym aktywem Grupy Wagnera (nie samego biznesmena Jewgienija Prigożyna) w Rosji zawsze były baza i centrum szkolenia najemników z poligonem w pobliżu wsi Mołkino w Kraju Krasnodarskim na południu Rosji. Jak pisała „Nowaja Gazieta”, w ciągu ośmiu lat baza CzWK Wagnera przekształciła się w prawdziwy ośrodek także biznesowy. Ale zarówno baza, jak i poligon zostały uroczyście zamknięte natychmiast po czerwcowej rebelii. Wróciły w ręce wojska. Po wagnerowcach pozostał cmentarz. Następnie, w ramach przygotowań do przeniesienia części ludzi na Białoruś, CzWK Wagnera przekazała ministerstwu obrony swój ciężki sprzęt: czołgi, BMP, transportery opancerzone, artylerię, a także amunicję. Na Białoruś trafiły już tylko lekkie pojazdy kołowe i ciężarówki.

Wagner 2.0 czy rozbiór?

Białoruski epizod, który być może będzie można nazwać epilogiem, dobiegł końca, nim na dobre się zaczął. W połowie września na Białorusi pozostawał już tylko niecały tysiąc wagnerowców. Dwustu pełniło funkcję instruktorów w oddziałach specjalnych MSW i ministerstwa obrony Białorusi. Reszta już siedziała na walizkach. Władze Białorusi proponowały umowę z własną firmą najemniczą Gardserwis tym najemnikom Grupy Wagnera, którzy nie chcą podpisać kontraktu z ministerstwem obrony Rosji i walczyć na Ukrainie. Gardserwis utworzono w 2019 roku na mocy specjalnego dekretu Alaksandra Łukaszenki i przygotowywana jest ona głównie do działań przeciwko opozycji na Białorusi.

Pod koniec września pojawiły się też doniesienia, że pewni dowódcy z Grupy Wagnera są w ścisłym kontakcie z Rosgwardią w sprawie porozumienia, które pozwoli byłym najemnikom Prigożyna powrócić na front na Ukrainie jako oddzielna jednostka. Moskwa wciąż boryka się z problemami kadrowymi, a nie chcąc ogłaszać kolejnej mobilizacji, trzeba szukać innych sposobów. Stąd przeproszenie się z wagnerowcami, których wycofano z frontu po czerwcowym buncie. Tyle że wielu z nich nie chce podpisywać kontraktów z regularną armią. Wyjściem więc może być służba w ramach Rosgwardii – pytanie jeszcze, na jakich zasadach? Grupa Wagnera cechowała się pewną elastycznością i zdolnością do wprowadzania czegoś nowego w trakcie operacji bojowych. Co jest całkowicie sprzeczne z kulturą rosyjskiej armii, która od dawna potrzebuje modernizacji. Jeśli wojsko spróbowałoby wprowadzić scentralizowaną strukturę dowodzenia i swoje metody do przejętej formacji wagnerowców, te wspomniane wcześniej zalety najemników po prostu by zniknęły. Być może inaczej byłoby w Rosgwardii. Scenariusz, w którym Grupa Wagnera działa nadal jako samodzielna struktura, tylko z nowym szefem? Opcja jest taka, że Putin wyznaczy kogoś innego na miejsce Prigożyna. W połowie lipca spotkał się z ludźmi Grupy Wagnera na Kremlu, gdzie mógł przyjrzeć się bliżej Andriejowi Troszewowi, człowiekowi z doświadczeniem wojskowym, który wydawał się skłonny dostosować się do życzeń prezydenta. Troszew został zwolniony z Grupy Wagnera pod koniec czerwca z powodu plotek, że komunikował się z Kremlem w sprawie rebelii. Taki Troszew wszedłby w buty Dmitrija Utkina i częściowo Prigożyna (z ostatnich miesięcy). Sama CzWK Wagnera zaś mogłaby być oddana pod zarząd jednego z rosyjskich oligarchów, który ma doświadczenie w zarządzaniu podobnymi strukturami (na przykład Giennadij Timczenko), lub innej mało znanej postaci. Przecież niewiele osób wiedziało o Prigożynie, gdy ten zostawał największym kontrahentem ministerstwa obrony.

Prigożyn miał nie tylko najemników. Był właścicielem różnych firm, w tym mediów i struktur sieci społecznościowych (takich jak „fabryka trolli Olgino”). GRU mogło przejąć niektóre z nich pod swoją kontrolę, ponieważ w przeszłości wywiad wojskowy był również zaangażowany w kampanie dezinformacyjne. Ale pozostałe – poza najemnikami – interesy Prigożyna trudno byłoby przejąć resortowi obrony, wojsku, GRU. Tym bardziej, że Prigożyn i jego otoczenie nawiązali bardzo złożone relacje handlowe z różnymi podmiotami za granicą.

Afryka, złoto, najemnicy

Główne kontrakty i aktywa CzWK Wagnera zawsze znajdowały się w Afryce. Skali tego biznesu w jego oficjalnej części nie można nazwać ogromną – „FT” na początku tego roku szacował, że łączne przychody zagranicznych firm Prigożyna w latach 2018–2021 wyniosły 250 mln dolarów. W Rosji struktury Prigożina zarobiły tyle w ciągu dwóch miesięcy. Ale… Powołując się na swoje rosyjskie źródło, „The New York Times” cytuje Putina z zamkniętego spotkania 27 czerwca. Dyktator miał tam jakoby stwierdzić, że Prigożyn zarobił w Afryce 4 mld dolarów na „złocie i biżuterii”. Afrykańscy przywódcy sprzymierzeni z Rosją przyzwyczaili się do kontaktów z Jewgienijem Prigożynem. Podróżował po kontynencie prywatnym odrzutowcem, oferując wsparcie reżimom bronią i propagandą w zamian za złoto i diamenty. Grupa Wagnera miała zawarte umowy o współpracy wojskowej z rządami co najmniej czterech krajów afrykańskich: Republiki Środkowoafrykańskiej, Sudanu, Libii i Mali. CzWK Wagnera działała również w Syrii i wykorzystywała rosyjską powietrzną bazę w syryjskim Chmejmim jako punkt tranzytowy do Afryki. We wszystkich tych krajach firmy Prigożyna otrzymały prawo do zagospodarowania złóż surowców w zamian za swoje usługi wojskowe. Wojna na Ukrainie w niewielkim stopniu zmieniła rozległe interesy spółek Prigożyna w Afryce. Większość najemników tam pozostała, a francuski wywiad oszacował ich liczbę na około 4000. Według „The Wall Street Journal” to około 5000 ludzi.

Republika Środkowoafrykańska była głównym bastionem struktur Prigożyna w Afryce. Ich głównym aktywem w tym bogatym w minerały kraju jest kopalnia złota Ndassima. Rosja zachowa kontrolę nad tym aktywem (jest to rozwijane przez podlegającą sankcjom spółkę Midas Resources) niezależnie od losu CzWK Wagnera. Złoże może przynieść do 1 mld dolarów przychodów rocznie. Drugim najważniejszym środkowoafrykańskim biznesem Prigożyna były kopalnie diamentów, rozwijane przez spółkę Lobaye Invest. Sudan to z kolei kluczowy kraj tranzytowy, bez którego ciężko byłoby działać w położonej w głębi kontynentu Republice Środkowoafrykańskiej. Struktury Prigożyna pojawiły się Port Sudan nad Morzem Czerwonym w 2016 roku i wykorzystują go jako centrum logistyczne. Stąd idą dostawy dla wagnerowców w RŚA, a w drugą stronę (drogą morską do Rosji) złoto i diamenty. Zresztą sam Sudan jest trzecim producentem złota w Afryce. Prawa do części kopalni dostała spółka Prigożyna Meroe Gold. Struktury Wagnera były w stanie utrzymać wpływy w Sudanie nawet po zamachu stanu w 2019 roku, w którym wojsko i paramilitarna formacja RSF obaliły dyktatora Omara al-Baszira. Pod rządami al-Baszira firmy powiązane z Prigożynem otrzymały prawo do zagospodarowania największych złóż złota w kraju w zamian za broń i pomoc wojskową; układ ten przetrwał pod rządami nowego reżimu. Sytuacja skomplikowała się dopiero po wybuchu wojny domowej w Sudanie między dotychczasowymi wspólnikami w juncie. Wagnerowcy wsparli po cichu RSF, ale z wojskiem też Moskwa utrzymuje dobre relacje. Podobną politykę Rosja prowadzi od lat w Libii. Podczas wojny domowej w tym kraju Wagner od 2018 roku pomagał siłom generała Chalify Haftara, które kontrolują większość kraju, w przejmowaniu i utrzymywaniu roponośnych prowincji. Jednocześnie Moskwa utrzymuje dobre relacje z konkurencyjnym ośrodkiem władzy, legalnym rządem w Trypolisie. Libia to też kluczowy punkt powietrznego tranzytu wagnerowców między innymi krajami afrykańskimi a Syrią i Rosją. Przez Libię trafiała też do Sudanu pomoc wagnerowców dla RSF. Ostatnim afrykańskim krajem, który oficjalnie przyjął wagnerowców, jest Mali. Po dwóch zamachach stanu, dojściu do władzy junty wojskowej i ewakuacji wojsk francuskich, najemnicy mają wspierać armię w walce z islamskimi rebeliantami, którzy opanowali północ kraju. W stolicy Mali, Bamako, znajduje się baza wagnerowców, w kraju jest około tysiąca najemników działających z niezwykłą brutalnością, a firmy Prigożyna eksplorują złoża złota. W ostatnich dniach swojego życia Prigożyn poleciał do Mali, skąd nagrał swoje ostatnie wideo.

Sieć Wagnera za granicą, głównie w Afryce, przejdzie pod bezpośrednie zarządzanie ministerstwa obrony, twierdzi Bloomberg. Formalnie pośrednikiem między rosyjskimi i afrykańskimi wojskowymi może stać się trzecia struktura, związana z rosyjskim ministerstwem. Pośrednikiem miałaby być wojskowa spółka związana oficjalnie z ministerstwem obrony. Albo jedna z istniejących, na przykład firma najemnicza Redut, albo specjalnie do tego celu powołana. Następnie resort obrony chce stopniowo wycofać wagnerowców i zastąpić ich innymi najemnikami. W przeddzień śmierci Prigożyna delegacja ministerstwa obrony pod przewodnictwem wiceministra Junus-Beka Jewkurowa, którego Prigożyn publicznie upokorzył podczas rebelii, odwiedziła Libię i Syrię. Według dziennikarza Andrieja Zacharowa, który obszernie pisał o Prigożynie, na wytyczne delegacji władze syryjskie zażądały, by Grupa Wagnera opuściła kraj do końca września. W Libii Jewkurow rozmawiał z dowódcą Libijskiej Armii Narodowej gen. Chalifą Haftarem o zawarciu przez jego rząd formalnego porozumienia o współpracy wojskowej z Rosją. Zakładającego m.in. zastąpienie wagnerowców innymi najemnikami rosyjskimi. Nie wiadomo natomiast, jak potoczą się losy spółek Prigożyna, które mają podpisane umowy i otrzymane koncesje od afrykańskich rządów. Zacharow pisał, że po buncie Prigożyn odbył nie jedno spotkanie, lecz co najmniej dwa spotkania z Putinem – i na drugim, mniej publicznym, prezydent obiecał pozostawić wagnerowcom część operacji w Afryce. Ale ministerstwo obrony już pracowało nad przejęciem aktywów swego wroga na Czarnym Lądzie. Podczas swojej ostatniej podróży do Moskwy Prigożyn podobno próbował rozwiązać ten właśnie problem.

Catering i trolle

Dokładnie rozmiar biznesowego imperium „kucharza Putina” ocenić niełatwo, ponieważ cała sieć firm była z nim powiązana nieoficjalnie, a na ich czele stały „słupy”. Zarządzać tą siecią miała „jedna z większych platform gotówkowych z darknetu” [darknet – sieć nakładkowa w internecie, do której dostęp można uzyskać tylko za pomocą na przykład określonego oprogramowania – przyp. red.], twierdził rozmówca portalu Bell, który pracował w strukturach medialnych Prigożyna. Głównym talentem Prigożyna w biznesie była umiejętność zdobywania kontraktów rządowych. Żaden inny obszar jego działalności nie jest porównywalny pod względem skali. Władimir Putin natychmiast po buncie czerwcowym powiedział, że tylko od maja 2022 do maja 2023 roku CzWK Wagnera otrzymała 86,2 mld rubli na utrzymanie i płatności motywacyjne, kolejne 110,1 mld rubli jako płatności ubezpieczeniowe, kontrakty na catering dla wojska wyniosły kolejne 80 mld rubli. A następnie Dmitrij Kisieliow w telewizji Rossija 1 podał oszałamiającą liczbę prawie 2 bln rubli, które CzWK Wagnera i główny aktyw biznesowy Prigożyna, czyli holding Konkord, otrzymały z budżetu państwa przez cały okres swojej działalności. „Nie oznacza to, że zarobili tak dużo, ale nadal mówi o skali biznesu” – mówił czołowy kremlowski propagandysta.

Głównym źródłem dochodów Prigożyna były państwowe kontrakty na dostawy żywności dla armii i państwowych instytucji społecznych. Portal Bell szacuje, że w Rosji istnieją co najmniej 184 firmy i spółki jednoosobowe utworzone w jego interesie, a co najmniej 123 osoby pracowały dla niego jako założyciele i dyrektorzy generalni. Większość kontraktów dotyczyła około trzech tuzinów podmiotów prawnych o łącznych przychodach około 150 mld rubli rocznie. Oficjalnie zatrudniały one setki, a częściej tysiące osób. Zyski spółek powiązanych z Prigożynem, a świadczących usługi armii Rosji, wyniosły w 2022 roku ponad 50 mln dolarów. Rosyjską armię w żywność zaopatrują 32 firmy – kontrahenci państwowej spółki Wojentorg. Aż 18 z 32 powiązanych było z Prigożynem. Dziennikarze portalu Wiorstka ustalili, że w 2022 roku przypadło na nie 89 proc. zysków wszystkich kontrahentów związanych z armią. Co ciekawe, nieudany czerwcowy bunt Prigożyna oraz jego śmierć w katastrofie lotniczej, do której doszło 23 sierpnia, nie spowodowały zerwania umów. Od 23 czerwca firmy powiązane z Prigożynem otrzymały zamówienia państwowe na dostawy żywności i cateringu od agencji rządowych o wartości co najmniej 3,6 mld rubli. Ale już w lipcu, jak pisał portal Fontanka, kontrakty Prigożyna „zaczęły przechodzić w inne ręce”. 

Podobnie jak w przypadku sieci firm stworzonej w celu szerokiego zdobywania kontraktów państwowych, Prigożyn nie sformalizował też kontroli swoich aktywów medialnych i słynnej „fabryki trolli”. Po czerwcowym buncie praca trolli została na jakiś czas sparaliżowana. Organy ścigania zajęły sprzęt ze wszystkich biur w Petersburgu. Pracownicy fabryki trolli i licznych mediów Prigożyna, które były zjednoczone w holdingu Patriot, spodziewali się rychłej zmiany właściciela, uważając Jurija Kowalczuka za najbardziej prawdopodobnego kandydata. Ostatecznie jednak Prigożyn zdecydował się pójść drogą samolikwidacji swojego imperium. Niecały tydzień po buncie zorganizował spotkanie z kierownictwem Patriota, na którym poinstruował podwładnych, aby „położyli wszystko pod nóż”.  Media zaczęły jedno po drugim ogłaszać zamknięcie. Ale praca „fabryki trolli” trwała nadal, choćby dlatego, że jest finansowana do końca 2023 roku na podstawie umowy z administracją kremlowską. Co będzie dalej? W przeciwieństwie do mediów, Kreml jest bardzo zainteresowany jej utrzymaniem. Wielu bowiem próbowało powtórzyć sukces Olgino, od prokremlowskich agencji PR po służbę prasową ministerstwa obrony, ale nikomu nie udało się stworzyć tak dobrze naoliwionego mechanizmu dezinformacji i propagandy jak Prigożynowi.

 

     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze