Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Błędny rycerz i pożar wszechświata

Dodano: 09/01/2016 - Numer 1 (119)/2016
Gdy Zdzisław Chrząstowski był nastolatkiem, babcia opowiedziała mu historię dziadka, który jako 15-latek bez wiedzy rodziców uciekł do bijącej Moskali armii napoleońskiej. – A skąd ten Krzyż Legii Honorowej? – pytał wnuczek. – Dostał go nad Berezyną z rąk Cesarza… Tylko nie siadaj, moje dziecko, na tej kanapie – odparła babcia. – Ale dlaczego nie można siadać na niej? – To jest kanapa sędziwa, pamiątkowa. Na niej dziadek dostał w skórę po powrocie z wojny. „Na Żmudzi wszystko robi się z gestem… Toteż jak się modlić – to zaraz klasztor fundować i postawić dwadzieścia krzyżów na obszarze jednego majątku. Jak grać – to przegrać zboże na pniu, las dębowy i czwórkę koni. Jak tańczyć, to tańczyć do rana, przez dzień następny i do następnego rana” – pisał o krainie swego dzieciństwa Zdzisław Chrząstowski. Ten żmudzki rozmach widać znakomicie zarówno w jego życiu, jak i w książkach. „Kryniczna woda nie jest fabrykatem, a żywiołem, bo nie my panujemy nad nią, a ona nas niesie” – charakteryzował twórczość Chrząstowskiego Melchior Wańkowicz. Jak sokół Zdziś Władysława Andersa chciał zabić W sali sportowej na wzgórzu Piotrówka pod Kownem zaczął się popis gimnastyczny kowieńskiego „Sokoła”. Dokładnie zamknięto okna i drzwi, a wtedy zabrzmiała zakazana przez rosyjskie władze strofa „Marszu sokołów”: A kiedy wzmocnimy i ciało, i duch, Ojczyzna do boju zawoła, Znów stanie w szeregu każdy druh, Nie zbraknie żadnego sokoła… Ale wszystkie myśli uczestnika pokazu Zdzisia
     
7%
pozostało do przeczytania: 93%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze