Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Co zostało po GOŁDAPI

Dodano: 01/11/2012 - Numer 9 (79)/2012
Grube, pruskie mury wrocławskiego więzienia na Kleczkowskiej były nam domem przez kilka tygodni. Potem transport w nieznane. Zatrzymujemy się... 600 metrów przed sowiecką granicą. Jesteśmy w Gołdapi. Tu miałyśmy spędzić następne miesiące stanu wojennego. Znalazłyśmy się w większości na pierwszych listach internowanych wyłapywanych pospiesznie pamiętnej, grudniowej nocy. Obrońcy reżimu komunistycznego uznali nas wówczas za groźne. W wielu decyzjach o internowaniu możemy przeczytać, że „zagraża bezpieczeństwu państwa” lub internowana za „próbę obalenia ustroju”.Oszołomy i „konstruktywna opozycja” W Gołdapi przez wiele miesięcy życia obozowego miałyśmy dość czasu na przemyślenia, dyskusje i doprecyzowanie poglądów. Były wśród nas takie osoby, jak Anna Walentynowicz, Joanna Gwiazda oraz inne działaczki opozycji przedsierpniowej związane głównie z Wolnymi Związkami Zawodowymi i Komitetem Obrony Robotników. Wówczas nie odczuwało się głębokich podziałów politycznych, a naszym wspólnym celem było osłabienie znienawidzonego reżimu i wywalczenie tyle wolności, ile się da. Tak wówczas myślałyśmy, choć już wtedy władza rozróżniała oszołomów od tzw. konstruktywnej opozycji, a tajne służby niestrudzenie pracowały nad rozmiękczeniem i rozbiciem środowiska. Stosowano wypróbowane metody dezinformacji, intryg, szantażu oraz nakłanianie do podpisywania aktów lojalności i współpracy. Nie dowiemy się do końca, kto i w jakim stopniu im uległ, ale można przypuszczać, że złamane
     
20%
pozostało do przeczytania: 80%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze