Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Z miłości do sztuki, czyli o człowieku, który w biały dzień rabował europejskie muzea

Dodano: 02/07/2023 - Numer 204 (07-08/2023)
FOT.CHRISTOPHE KARABA/PAP/EPA
FOT.CHRISTOPHE KARABA/PAP/EPA

„To była wielka pokusa! Niedomknięta oszklona gablota. W środku broń, pistolety z XVII i XVIII wieku. […] Włożyłem rękę i w jednej chwili najpiękniejsza sztuka, pistolet skałkowy, znalazła się w moim plecaku. […] Ta łatwa, zbyt łatwa, kradzież na ostatnim piętrze niewielkiego miejskiego muzeum w Thann, w Alzacji, w środku lata 1994 roku, była pierwszą z długiej serii moich kradzieży. […] Z czasem miałem stać się profesjonalistą w rabowaniu…” – tak zaczynają się „Wyznania złodzieja dzieł sztuki” Stéphane’a Breitwiesera, człowieka, który odkrył, że w wielu budynkach muzealnych zabezpieczenia właściwie nie istnieją. Co było potem? Siedem lat grasowania w muzeach Szwajcarii, Niemiec, Francji, Belgii i Holandii, ponad kilkaset skradzionych dzieł, dwa pokoje na poddaszu wypełnione łupami i coraz większe poczucie bezkarności.

Breitwieser nie był zwykłym złodziejaszkiem, rabował nie dla korzyści, lecz z chęci posiadania, ogarnięty manią zbieractwa i pożądania pięknych przedmiotów. Mówił, że nienawidzi seryjnej produkcji i kocha stare rzemiosło. No i nieustannie się uczył – pochłaniał albumy o sztuce czy specjalistyczne książki. Jego „biblią” stał się czternastotomowy leksykon malarzy, rzeźbiarzy, rysowników i grafików. Znał go niemal na pamięć. Trzeba przyznać, że miał oko i wyczucie – często rozpoznawał rękę mistrza w dziele, które w muzeum wisiało jako anonimowe, ale jeszcze częściej z wściekłością stwierdzał, że w zbiorach szacownych instytucji

     
10%
pozostało do przeczytania: 90%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]

W tym numerze