Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Podajcie mi tylko rękę, Francuzi, będę ocalony!

Dodano: 29/01/2022 - Numer 02 (188)/2022
FOT. WIKIPEDIA
FOT. WIKIPEDIA

Przedziwnie splatają się losy Polski i Francji. Pomijając poparcie Napoleona i bohaterski czyn zbrojny Polaków dla cesarza Francuzów, poprzez różne epoki przebija rodzaj subtelnej więzi dwóch narodów, która nie zawsze daje się ująć w kategorie polityczne.

Przykładem tej polsko-francuskiej więzi są wykłady Adama Mickiewicza w Collège de France. Ten hymn na cześć historii Polski był także – w pierwszych dwóch latach prelekcji – swoistym manifestem wiary katolickiej w Europie. Po rewolucji francuskiej Stary Kontynent z coraz większym trudem opierał się laicyzmowi oraz liberalizmowi i wdychał już trujące opary filozofii Kanta i Hegla. 

Co takiego porywało Francuzów w wykładach polskiego poety? Mickiewicz ukazując literaturę słowiańską – jak życzyli sobie jego pracodawcy – wygłosił de facto cykl błyskotliwych prelekcji o historii i kulturze Polski wrośniętej w kulturę Zachodu. Udowodnił nie tyle jej „słowiańskość”, ile głębokie osadzenie w chrześcijaństwie i filozofii tomistycznej, brzemienne dla jej największych dokonań. 

„Grudzień 1840 roku to jest właśnie chwila, w której emigrant, zrośnięty krwią, bólem, walką i nadzieją ze swoim światem, zaczyna mówić publicznie do Francji. »Litwin« z zabitego partykularza dobywa głosu Europejczyka […] nie kompilator, ale apostoł płonie na katedrze profesorskiej ogniem świętego uniesienia” – podsumowywał w patetycznym tonie Tymon Terlecki. „Sam Mickiewicz mówił o lekcjach w Collège, że »każda była

     
6%
pozostało do przeczytania: 94%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze