Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Ten straszny śmiech Mozarta

Dodano: 01/05/2018 - Numer 5 (147)/2018
Nigdy wcześniej ani później Wolfgang Amadeusz Mozart nie miał równie irytującego śmiechu, co w nagrodzonym ośmioma Oscarami „Amadeuszu” Miloša Formana. Czeski reżyser zostawił po sobie kilka świetnych filmów, ale król jest tylko jeden.  13 kwietnia 2018 roku, w wieku 89 lat odszedł Miloš Forman. To on pozwolił McMurphy’emu przeskoczyć z papierowego oddziału psychiatrii na ten kinowy, dał kolejne życie intrygantowi de Valmont, a Andy’emu Kaufmanowi wolną rękę na wprawianie widzów w konsternację. Utarło się, że lejtmotywem twórczości Formana była wolność, że to wokół niej budował nastrój, zadawał pytanie o jej limity. Raz w wersji kostiumowej, raz współczesnej. Miloš Forman badał granice, bohaterowie jego filmów je taranowali. Wszyscy, bez wyjątku. Granice dobrego smaku, geniuszu, moralności, sztuki i obłędu, ludzkiej wytrzymałości. W „Amadeuszu” akcent padł na granice zawiści oraz na fanatyczny podziw dla talentu przeciwnika. Dla kogoś, kogo najchętniej utopiłoby się w łyżce wody. Mozart jako wyrośnięte cudowne dziecko trwoniące talent na przesiadywanie w szemranym towarzystwie i Antonio Salieri, nadworny kapelmistrz Habsburgów, galernik fortepianu zazdroszczący młodszemu koledze lekkości tworzenia. Miejska legenda o rywalizacji Mozarta i Salieriego narodziła się w 1830 r. na kartach dramoletu Aleksandra Puszkina „Mozart i Salieri”, w 1979 r. temat podchwycił brytyjski dramatopisarz Peter Shaffer, późniejszy scenarzysta „Amadeusza”. A później powstała
     
24%
pozostało do przeczytania: 76%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze