Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

„To” i jeszcze coś

Dodano: 02/11/2017 - Numer 11 (141)/2017
mat. pras.
mat. pras.
„To”. Jeden z krótszych tytułów w historii literatury i kina. Dwie litery zarówno po polsku, jak i w oryginalnej wersji. Wygląda na to, że Ameryka ponownie oszalała na punkcie historii grupy dzieciaków gnębionych przez niewiele starszych kolegów, własne koszmary i niezidentyfikowane zło ujawniające się pod postacią klauna Pennywise’a.  „It” w reżyserii Argentyńczyka Andresa Muschiettiego pobił właśnie należący od 44 lat do „Egzorcysty” Williama Friedkina rekord zysków z horroru. I choć trudno porównywać te dwa filmy, prezentujące zupełnie inny wymiar grozy, wydaje się, że popularność ta jest całkowicie zasłużona. Ujmując rzecz w wielkim skrócie, reżyser wziął sobie główny pomysł i bohaterów z książki Stephena Kinga, kilka – zaskakująco zresztą mało – cytatów z miniserialu z 1990 r. i w ten sposób stworzył ramy, w które wpompował praktycznie wszystko, co wcześniej i później wydarzyło się w historii horroru. Z „Egzorcystą” włącznie – echa tego filmu znajdziemy w kilku scenach bardziej fizycznej niż duchowej walki ze złem. Pojawi się też nawiązanie do „Koszmaru z ulicy Wiązów”, a nawet… „Ringu”. Klaun, niczym Sadako (w wersji japońskiej) lub Samara (w wersji amerykańskiej) wyjdzie z obrazu – tyle że nie telewizora, a ze slajdu, wyświetlanego przez opętany na chwilę rzutnik. Telewizor odegra tu inną rolę – co jakiś czas słyszeć będziemy na pozór radosny program dla dzieci, w którym wesoła pani opowiadać będzie o kanałach i balonach, zupełnie przypadkiem
     
14%
pozostało do przeczytania: 86%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze