Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

MAJ 2010

Dodano: 31/05/2010 - Numer 5 (51)/2010
Powyższe, mało odkrywcze uwagi były mi potrzebne, bo zamierzam, z konieczności bardzo krótko, poruszyć pewną kwestię. I nie chciałem, by była traktowana jako próba odradzania czy doradzania czegoś PiS-owi. Bo traktuje o sprawach ogólniejszych, przyszłościowych, a nawet, w pewnym stopniu, wychodzących poza Polskę. Od dawna chciałem wiedzieć, bardzo konkretnie, co oznacza właściwie termin „nowoczesność”. A nawet „centrowość”, tudzież „mniej radykalny konserwatyzm”. Niestety, nie dowiedziałem się. Znikąd. Teksty o tytułach „W stronę centrum” są niesłychanie ogólnikowe. Wiem, że dziś wszystkie bez mała partie polityczne w Europie muszą być, niemal obowiązkowo, „centro-to” lub „centro-tamto”. Niby to sensowne, bo większość ludzi jest, w takim czy innym sensie, „centrowa”. Ale co jest po obu stronach owego „centrum”? To znaczy, czy chodzi o „centrowość” autentyczną? Czy też o coś innego? Pewno ten pęd coś znaczy, ale co? Bo jednocześnie różne badania wskazują, że większość Polaków (bądź Amerykanów) ma poglądy „konserwatywne”. A już „rozbiór”, by tak rzec, określenia „nowoczesność” pozostaje dla mnie kompletną zagadką. Czy mowa wyłącznie o infrastrukturze, porządnych drogach itd.? Internecie, grach komputerowych, telefonach – cudeńkach? O przysłowiowej „ciepłej wodzie” w kranie, bez zaprzątania sobie głowy jakimiś tam wartościami? Podstawowym ładem moralnym? Ta trudność wynika pewno po części z tego, że bardzo słabo rozumie się u nas termin „konserwatyzm” (zresztą „liberalizm”
     
33%
pozostało do przeczytania: 67%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze