Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

„Elita” jako margines społeczny

Dodano: 03/09/2016 - Numer 9 (127)/2016
Pogarda kosmopolitycznych elit III RP, mentalnie tkwiących często w PRL, jest skuteczna coraz mniej. Pogardy są dwie. Jedna nienawistna, brutalna, pogarda tych, co w większości, którzy chętnie się śmieją, bo „skrzywdzili człowieka prostego” (noblista Czesław Miłosz). Ale jest też pogarda... szlachetna. Mówię serio. Pogarda jednostki wobec przemocy większości, przemocy totalitarnego systemu, utrzymywanego dzięki odwołaniu się do najniższych ludzkich instynktów. O takiej pogardzie pisał ten, który Nobla nie dostał, ale był pewnie większym poetą od dwojga naszych ostatnich literackich noblistów – Zbigniew Herbert. „Niech nie opuszcza Cię twa siostra Pogarda dla szpiclów katów i tchórzy. Oni wygrają [...]”... I choć nie chcemy się zgodzić z autorem „Pana Cogito”, że „oni wygrają”, to trudno nie zgodzić się z resztą. Ale dziś nie o pogardzie jednostki wobec systemu i przemocy pisać trzeba, lecz o pogardzie elit wobec własnego społeczeństwa. No, właśnie: czy własnego? Mam wrażenie, że owe „elyty” są tak wyobcowane, wyalienowane z narodu, że poza związkami formalnymi – ta sama narodowość w paszporcie, miejsce urodzenia i język – nic prawie ich ze wspólnotą narodową nie łączy. Oto Daniel Olbrychski złorzeczący na polskich kibiców siatkarskich, jednych z bardziej kulturalnych skądinąd, za to, że ośmielają się gwizdać na rosyjskich siatkarzy (sic!), wtedy gdy ci serwują (ale nigdy w czasie hymnu) – to klasyczny przykład odlotu. Oto Krystyna Janda, która pluje na
     
35%
pozostało do przeczytania: 65%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze