Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Kwiecień 2011

Dodano: 02/05/2011 - Numer 4 (62)/2011
Gdy Orwell wypowiedział słynne słowa, że pewne idee mogą być tylko autorstwa intelektualistów, bo żaden przeciętny, zwykły człowiek nie byłby tak głupi, nie miał wyłącznie na myśli polityki. Tak zwany record intelektualistów XX w. jest krańcowo przygnębiający. „Zasłużeni profesorowie, utalentowani poeci, wpływowi dziennikarze przywoływali wszystkie swe talenty, by przekonać, kogo się tylko dało, że najwięksi nowożytni tyrani są wyzwolicielami, a ich zbrodnie są w istocie szlachetne, jeśli spojrzy się na nie we właściwej perspektywie. Każdy, kto chciałby napisać uczciwą intelektualną historię XX wieku, potrzebowałby mocnych nerwów. Potrzebowałby więcej. Przezwyciężenia obrzydzenia” – stwierdził jeden ze współczesnych myślicieli. Drugi, też raczej wyjątkowy, dodał: „Jednym z zaskakujących przywilejów intelektualistów jest to, że mogą głosić skandaliczne sądy bez żadnego uszczerbku na ich późniejszej reputacji. Intelektualiści, których idolem był Stalin mordujący miliony, nie zostali zdyskredytowani. Sartre, który po powrocie w 1939 r. z Niemiec stwierdził, że między hitlerowską Rzeszą a Francją nie ma większych różnic, stał się intelektualnym guru, podziwianym na całym świecie” (Sartre potem m.in. zachwycał się Mao, a antykomunistów nazywał „psami”). Już pierwsze z brzegu przykłady ukazują, że określanie intelektualistów – zabierających zdanie w kwestiach niebędących ich specjalnością – „szarlatanami” to żaden epitet, lecz najrzetelniejsza prawda. Widzimy też, że chodziło i
     
33%
pozostało do przeczytania: 67%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze