Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

MARIA Z MIASTA PRZEMYTNIKÓW

Dodano: 23/02/2011 - Numer 2 (60)/2011
Miasto – grzyb Aleksandrów Pograniczny – tak nazywało się miasteczko, w którym w 1907 r. przyszła na świat Maria Markowska, czyli przyszła Maria Danilewiczowa, a następnie Maria Danilewicz-Zielińska. Położone było ono dwie mile polskie od Torunia, który był już jednak po drugiej stronie granicy. Aleksandrów stanowił część zaboru rosyjskiego, zaś Toruń – pruskiego. Oddzielała je płynąca przez Aleksandrów rzeczka Tążyna. Miasteczko nie miało długiej historii. Przyczyną jego szybkiej rozbudowy było przejście graniczne. „Wyrosło jak grzyb, przy wielkim dworcu kolejowym i komorze celnej” – pisała o nim Danilewicz-Zielińska w zbiorku opowiadań „Blisko i daleko”. Tworzyło to jego niepowtarzalny klimat: „Roiło się od ludzi nieokreślonych zawodów, którzy snuli się senni w świetle słonecznym, znikali na noc z mieszkań, a z tajemniczych dochodów budowali domki na przedmieściu zwanym Piaski i okazałe grobowce na miejscowym cmentarzu”. „Grobowce, budowane za życia przyszłych nieboszczyków, często zapełniały się dość szybko, bo zawód ich właścicieli był tyle intratny, co niebezpieczny. Słowa »przemytnik« nie wypadało tu nawet wymawiać publicznie. Mówiło się, że ktoś »chodzi za Tążynę« lub »przez Tążynę«” – wspominała Danilewicz-Zielińska. Jej ojciec, właściciel apteki, miał też z owym procederem pewne konszachty, jednak z motywacji innych niż zarobkowe. Pisała: „Ze wspomnień najdawniejszych wydobywam tajemnicze postaci rzekomych moich stryjów, którzy przybywali w dżdżyste
     
7%
pozostało do przeczytania: 93%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.panstwo.net

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@swsmedia.pl

W tym numerze